Skandal z kolczykiem
Grozi nam kompromitacja w Unii! - twierdzi
"Gazeta Olsztyńska". Powód? Producent kolczyków dla zwierząt
spóźnia się z zamówieniami. A kolczyki to nie fanaberie unijne,
ale skuteczny środek zapobiegający epidemii choroby szalonych
krów.
17.03.2005 | aktual.: 17.03.2005 09:28
Edward Drąszcz z Głazowa koło Mrągowa utrzymuje się z hodowli bydła. Część cieląt, które rodzą się w jego gospodarstwie, przeznacza do dalszej hodowli, większość jednak sprzedaje. Na razie nie może handlować zwierzętami. Dlaczego? Od prawie miesiąca czeka na kolczyki dla cieląt, bez których nie ma prawa ich sprzedać.
Rolnik zamówił kolczyki w poznańskiej firmie wybranej w przetargu przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Na przesyłkę powinien czekać najwyżej dwa tygodnie. Pan Edward znalazł w tym czasie kupca i czekał na kolczyki, aby następnie wyrobić cielętom tzw. paszport, bez którego nie może być mowy o handlu zwierzętami. I tu zaczęły się schody. Na kolczyki czeka już miesiąc.
- Rzeczywiście dotarły do nas sygnały, że rolnicy nie dostają kolczyków, przyznaje Maciej Romanowski, specjalista ds. informacji w olsztyńskim oddziale Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. - Poprosiliśmy wykonawcę o wyjaśnienie problemów. W oficjalnym piśmie, jakie do nas dotarło, tłumaczą się awarią komputerową. Obiecali nam, że wszystkie zamówione kolczyki dotrą do rolników jak najszybciej.
- To kompromitacja rządu polskiego wobec Unii Europejskiej, powiedział "Gazecie Olsztyńskiej" poseł Stanisław Żelichowski (PSL). Gdyby w tej chwili pojawili się unijni kontrolerzy, Polska - jako kraj, który nie przestrzega zasad ochrony przed BSE - znalazłaby się pod pręgierzem A przecież wystarczy, że jakiś zdenerwowany rolnik napisze skargę do Brukseli.(PAP)