Sezon na winniczki trwa
Od 20 kwietnia na łąkach i mokradłach
pracują zbieracze winniczków. Na skupie kilogram kosztuje 70 groszy, a dziennie wprawny zbieracz może przynieść nawet 60 kg ślimaków - pisze "Gazeta Lubuska".
Franciszek Gola prowadzący punkt skupu w Krępie zachwyca się tegorocznymi ślimakami. Ładne, dorodne i takie żywe. Na początku mieliśmy tony ślimaków. Teraz słabo, bo deszcz nie pada - mówi.
Jak pisze dziennik zbieracz winniczków musi mieć dobry wzrok, doświadczenie i swoje miejsca, w których szuka ślimaków. Najczęściej są to wyrobiska i nasypy.
W tym roku winniczkowy wysyp zaczął się już ok. 20 kwietnia, ale zbierać je wolno było od 1 maja. Z tego powodu zebrane wcześniej ślimaki zbieracze trzymali w skrzyniach, w garażach. Gazeta informuje, że wolno zbierać winniczki, których muszla ma średnicę nie mniejszą niż trzy centymetry. Na kilogram, za który skup płaci 70 groszy, średnio przypadają 34 winniczki.
Polskie winniczki mają markę smacznych i ekologicznych. Podgotowujemy mięso i wysyłamy przede wszystkim do Francji - mówi "Gazecie Lubuskiej" Anna Mickowska ze przedsiębiorstwa "Las", ślimakowego potentata w regionie. Część gotujemy z przyprawami i sprzedajemy jako ślimaki po burgundzku. Można je kupić także w Polsce, ale Polacy nie mogą przekonać się do ślimaków. Mimo, iż winniczki mogłyby być specjałem regionalnym, podawane są w niewielu lokalach - podkreśla z żalem.(PAP)