Seria nalotów na Faludżę
Amerykańskie samoloty
kontynuowały naloty na wybrane cele w zbuntowanym irackim
mieście Faludża - podano w komunikacie wojskowym sił koalicji.
Iraccy świadkowie, cytowani przez agencję Reutera, twierdzą, że
jeden z pocisków trafił w dom mieszkalny - pod gruzami zginęła
sześcioosobowa rodzina.
Z komunikatu dowództwa koalicji wynika, że celem serii środowych nalotów były budynki, wykorzystywane - zdaniem Amerykanów - przez bojówki związane z jordańskim terrorystą Abu Musabem al-Zarkawim.
Siły koalicji zaatakowały dwie kryjówki Zarkawiego w północno-wschodniej części miasta - podano w komunikacie. Jak napisano, budynki, w których rebelianci mieli spotykać się i planować dalsze akcje wymierzone przeciwko irackim cywilom, irackim siłom bezpieczeństwa i siłom koalicji, zostały zniszczone. Dowództwo koalicji podkreśliło też, że grupa Zarkawiego planowała szereg akcji właśnie w okresie trwającego obecnie islamskiego miesiąca postu - ramadanu.
Agencja Reutera podaje natomiast, że jedna z amerykańskich rakiet zrównała z ziemią dom, w którym znajdowała się para iracka z czworgiem dzieci. Cała rodzina zginęła na miejscu - kamerzysta agencji Reutera był świadkiem odkopywania ciał spod gruzów.
W dziesięć minut później inny pocisk amerykański trafić miał - według policji irackiej - w dach Żeńskiego Instytutu Pedagogicznego w dzielnicy Dżumhurija. Pocisk nie eksplodował - zniszczony został jednak dach budynku.
Amerykanie w ostatnich tygodniach przeprowadzają naloty na Faludżę prawie codziennie. Z reguły podają, iż celem bombardowań są przede wszystkim kryjówki zbrojnego ugrupowania Zarkawiego, związanego z Al-Kaidą.
Rozmowy między przedstawicielami sunnickich rebeliantów w Faludży a irackim rządem załamały się w czwartek, gdy premier Iraku Ijad Alawi zagroził atakiem, jeśli rebelianci nie wydadzą rządowi Zarkawiego i jego zwolenników. Sunnici utrzymują, że Zarkawiego w Faludży nie ma.