Sejmowe akrobacje premiera Marcinkiewicza
Kazimierz Marcinkiewicz jest przekonany, że
jego rząd uzyska w Sejmie wotum zaufania głosami Samoobrony oraz
LPR. Zapewne tak będzie, bo Giertych i Lepper wiedzą, że tylko
przy rządzie mniejszościowym ich partie urosną w siłę - pisze
"Gazeta Wyborcza".
07.11.2005 | aktual.: 07.11.2005 08:01
Dziennik zapowiada, że w tym tygodniu premier spotka się ze wszystkimi klubami parlamentarnymi, aby przed czwartkowym expose przedstawić im program rządu. Ale nie łudźmy się - pisze "Gazeta Wyborcza" - że podstawą decyzji Samoobrony, LPR czy PSL będą owe "zgodności programowe", o których tyle mówią liderzy tych ugrupowań.
Andrzej Lepper postawił warunek minimum socjalnego w wysokości 800 zł i renegocjacji traktatu akcesyjnego, ale już zaznaczył, że takie minimum nie musi być od razu. Zdaniem dziennika premier Marcinkiewicz podczas spotkania z klubem Samoobrony będzie zapewniał, że na owe 800 zł złoży się wzrost pomocy socjalnej ze strony państwa m.in. na dożywianie ubogich dzieci. Premier zapewne odmówi renegocjacji traktatu akcesyjnego, ale jednocześnie zapewni, że zrobi wszystko, by poprawić konkurencyjność rolnictwa na rynku unijnym. To wystarczy partii Leppera, która wie, że o wiele więcej zyska w przyszłości za swoje poparcie dla konkretnych decyzji rządu.
Marcinkiewicz zapewne podobnie będzie argumentował w dyskusji z LPR, która m.in. domaga się wprowadzenia "becikowego" dla nowo narodzonych. Premier zapewni posłów Ligi, że wprowadzi dodatki lub ulgi podatkowe dla rodzin posiadających dzieci i to powinno wystarczyć. Roman Giertych już zapowiedział, że trzeba dać pół roku rządowi Marcinkiewicza, by się sprawdził.
Gdyby w pierwszym kroku rząd PiS nie uzyskał wotum zaufania, inicjatywę tworzenia nowego rządu ma parlament. Ta sytuacja stwarza ponownie szansę na powstanie koalicji PiS-PO. Jednak rząd większościowy to klęska dla Samoobrony i LPR czy PSL. Ich rola w Sejmie gwałtownie spadnie, analizuje "Gazeta Wyborcza".
Jeśli jednak koalicja PO i PiS nie powstanie i w Sejm nie stworzy trwałej koalicji, to inicjatywa wraca do prezydenta. Będzie nim nadal do 23 grudnia Aleksander Kwaśniewski. PiS obawia się, że może on wskazać kandydata na premiera z Platformy. A jeśli i on nie uzyska poparcia w Sejmie, to prezydent Kwaśniewski rozwiąże parlament i Polacy około 15 stycznia znów pójdą do urn. (PAP)