Sanitariusz okradł zmarłego
Do umierającego na ulicy 62-letniego przechodnia wezwano pogotowie ratunkowe. Policja podejrzewa, że sanitariusz, 40-letni Tomasz G., ukradł zmarłemu portfel z pieniędzmi.
– Sanitariuszowi przedstawiono zarzut ograbienia zwłok. Grozi mu do 8 lat więzienia – poinformował nas nadkom. Mirosław Micor, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Do tego bulwersującego zdarzenia doszło w sobotę około godz. 18 w pobliżu skrzyżowania ul. Sienkiewicza z ul. Tuwima. Policjanci powiadomili pogotowie ratunkowe, że na jezdni leży zakrwawiony mężczyzna. Ekipa karetki próbowała reanimować umierającego. Po kilku minutach lekarz stwierdził jednak zgon.
Przy zmarłym znaleziono portfel oraz jego dowód osobisty. Policja powiadomiła rodzinę denata. Gdy odjechała ekipa pogotowia ratunkowego, na miejscu zdarzenia pojawił się syn zmarłego, który wezwał firmę pogrzebową. Nim ciało włożono do karawanu, policjanci zauważyli, że zniknął portfel zmarłego. Przez radiostację powiadomili dyżurnego komendy miejskiej. Ten dał im znać, że kamera rejestrująca sytuację na skrzyżowaniu uchwyciła moment, w którym portfel zabrał ktoś z załogi karetki pogotowia ratunkowego.
Około godz. 22 policjanci zatrzymali lekarza, sanitariusza Tomasza G. i kierowcę. Przeszukano też opla kadetta należącego do sanitariusza. Policjanci znaleźli w aucie portfel zmarłego. Nie było w nim jednak pieniędzy.
Łupem złodzieja padło prawdopodobnie 150 zł.
Bogusław Tyka, dyrektor WSRM, nie chciał jednak wypowiadać się na temat skandalicznego zachowania swojego podwładnego.
– Nie będę na ten temat rozmawiał – stwierdził odkładając słuchawkę.
Jego zastępca, dr Janusz Morawski, skomentował to krótko: – Jestem wstrząśnięty tym, co się stało. Demoralizacja załogi poszła bardzo głęboko. Wystąpiłem już do dyrektora stacji, aby zwolnił załogę karetki, która udzielała pomocy umierającemu mężczyźnie – powiedział.