Sanepid kontra fryzjerki w stringach
Skąpo ubrane fryzjerki w salonach dla panów?
W takich warunkach nie da się strzyc - zgodne odpowiadają "Głosowi
Pomorza" panowie z sanepidu, Inspekcji Pracy i związków
zawodowych.
Piękna kobieta tylko w samym bikini przycinająca grzywkę i goląca baczki - to marzenie wielu panów, które można spełnić w jednym z salonów fryzjerskich w centrum Słupska. Wielu słupszczan w różnym wieku od razu zmieniło fryzjera, niektórzy przychodzą, żeby tylko popatrzeć na fryzjerki-modelki -donosi "Głos Pomorza".
Jednak to, co cieszy męskie zmysły, jest według przepisów nielegalne! Urzędnicy uważają, że to skandal, żeby fryzjerki chodziły nago. "Rozporządzenie ministra zdrowia jednoznacznie mówi, że fryzjer musi być w odzieży ochronnej" - mówi dziennikowi Janusz Zaręba, rzecznik Powiatowej Stacji Sanitarno- Epidemiologicznej w Słupsku. "Te panie nie spełniają warunków, więc nie mogą świadczyć usług strzyżenia". Zdaniem rzecznika, stringów i stanika na pewno nie można zakwalifikować do odzieży ochronnej. "No chyba, że panie miały odzież przezroczystą, która byłaby odporna na środki dezynfekujące" - "gdyba" rzecznik.
Poważne wątpliwości ma też Inspekcja Pracy. Roman Giedrojć, jej słupski szef, uważa nawet, że pracownice mogą być w ten sposób wykorzystywane. "Jeśli te panie są współwłaścicielami zakładu, to nie mogę mieć zastrzeżeń".
Klienci są bardzo zadowoleni. "To doskonały pomysł" - mówi Tomasz, którego strzygły fryzjerki w bikini. "Takiej obsługi to jeszcze nigdy nie miałem. Panie są profesjonalistkami i na dodatek ładnie wyglądają" - dodaje na łamach "Głosu Pomorza". (PAP)