Sami zrobili się w maturę
Kilkadziesiąt osób połaszczyło się na
zdobycie matury w nie całkiem legalny sposób. Stracili pieniądze,
a świadectw nie zdobyli - informuje "Życie Warszawy".
01.08.2005 | aktual.: 01.08.2005 06:43
Organizator przekrętu zapewniał, że maturę będzie można zdobyć bardzo łatwo. Chętni zapłacą po trzy tysiące złotych za lipny kurs przygotowawczy. Potem w wyznaczonej szkole zdadzą egzaminy kończące liceum, a następnie maturę.
Obietnice zdania matury przed przekupioną komisją usłyszałem osobiście, gdy wybrałem się wiosną do biura firmy Cando - pisze autor artykułu Marcin Przewoźniak. - Komisja egzaminacyjna jest zaprzyjaźniona, dlatego gwarantujemy stuprocentową zdawalność - przekonywał szef firmy i organizator kursów Dariusz Myszkowski.
To samo Myszkowski obiecał ludziom z całej Polski. Dali się nabrać policjant z Gorzowa, marynarz z Gdyni i kilkadziesiąt osób z Warszawy. Poszkodowanych może być więcej. - Myszkowski i jego żona przysięgali, że wiele razy załatwiali tak maturę - mówi Agata, nabrana kursantka.
Kursanci wiosną trafili na egzaminy do szkoły w Górze Kalwarii, do której skierowała ich firma Cando. W tej placówce pracuje komisja maturalna do egzaminowania eksternów. - Szliśmy jak po swoje, pewni siebie. Na te kursy mało kto chodził, skoro sprawa miała być załatwiona z komisją - wspominają poszkodowani niedoszli maturzyści.
Zderzenie z rzeczywistością było bolesne. Komisja bez litości stawiała dwóje niedouczonym ludziom. Jak w tej sytuacji mogli liczyć na maturę? - Poszliśmy z pretensjami do Myszkowskiego, a on powiedział, że za kolejne egzaminy, musimy płacić po 300 zł, a za maturę dopłacić po 450 zł - mówią poszkodowani. Gdy zrozumieli, że padli ofiarą oszusta, chcieli odebrać swoje pieniądze, ale Myszkowski wyrwał się im i uciekł. - Tak uciekał, aż samochód rozwalił - wspominają niedoszli maturzyści. Nie wiedzieli, czy mogą się komuś poskarżyć, skoro zgodzili się na udział w nieuczciwym przedsięwzięciu.(PAP)