Rywin znowu będzie badany
Lew Rywin przedstawił zwolnienie lekarskie usprawiedliwiające jego niestawiennictwo na nowo zarządzonych przez sąd badaniach, które mają ustalić, czy może on odbywać karę 2 lat więzienia za pomoc w płatnej protekcji wobec Agory.
Rywin nie przyszedł w ubiegłą środę na badania w Zakładzie Medycyny Sądowej (ZMS). Wobec wyznaczenia na 22 września przez Sąd Okręgowy w Warszawie terminu rozstrzygnięcia wniosku obrony Rywina o wyłączenie z jego sprawy biegłych z ZMS, nowy termin badań nie będzie na razie wyznaczony - poinformowano w sądzie.
Sąd okręgowy ponownie bada, czy stan zdrowia pozwala Rywinowi na odbywanie kary. Zdecydował o tym 31 maja Sąd Apelacyjny w Warszawie, zwalniając Rywina z więzienia, w którym spędził on 43 dni. Do czasu rozstrzygnięcia całej procedury Rywin pozostaje na wolności.
W lipcu sąd okręgowy zdecydował, że Rywin ma przedstawić aktualne wyniki badań lekarskich, które znów zweryfikują biegli z ZMS. Obrona chciała, by wypowiedzieli się o tym zupełnie nowi biegli. Sąd w lipcu postanowił jednak, że biegli będą z tego samego zakładu, co przy poprzednich badaniach. Obrona zaskarżyła to postanowienie, domagając się wyłączenia biegłych z ZMS.
Mec. Piotr Rychłowski mówił, że byli oni nieobiektywni, gdyż w czasie wywiadu z Rywinem na temat jego zdrowia zapisywali co innego niż mówił. Ponadto nie znali warunków więziennego szpitala, w którym - ich zdaniem - Rywin miał mieć zapewnioną wystarczającą opiekę medyczną, co kwestionowała obrona.
20 października Sąd Najwyższy rozpatrzy kasację prokuratury i obrony w sprawie Rywina. Uchylenia tego wyroku chce i prokuratura, i obrona - ale z rozbieżnych powodów.
27 grudnia 2002 r. "Gazeta Wyborcza" napisała, że Rywin domagał się w lipcu 2002 r. 17,5 mln dolarów od wydawcy tego dziennika - Agory SA. W zamian miał oferować przeprowadzenie korzystnych dla spółki zmian w projekcie nowelizacji ustawy o rtv. W nagraniu rozmowy, którego potajemnie dokonał redaktor naczelny "GW" Adam Michnik, Rywin mówił, że jest pośrednikiem "grupy ludzi, która trzyma w ręku władzę". Pieniądze miały być przeznaczone m.in. dla SLD; "GW" miała zaprzestać krytykowania premiera, a Rywin - zostać szefem Polsatu, który Agora chciała kupić. Ówczesny premier Leszek Miller mówił, że nie zlecał nigdy Rywinowi pośrednictwa w żadnej sprawie.
Prokuratura oskarżyła Rywina o płatną protekcję, czyli powoływanie się na wpływy u władz w zamian za łapówkę. Sąd Okręgowy w Warszawie w kwietniu 2004 r. niejednogłośnie zmienił kwalifikację czynu i skazał Rywina na 2,5 roku za usiłowanie oszustwa. W grudniu 2004 r. SA uznał, że Rywin jest winny nie usiłowania oszustwa, lecz pomocy w płatnej protekcji ze strony nieustalonej grupy osób. SA obniżył wyrok do 2 lat.