Rywin się nie przyznaje
Lew Rywin nie przyznał się do zarzucanego mu przez prokuraturę przestępstwa płatnej protekcji wobec Agory. Obrona Rywina wniosła do sądu, by nie musiał on brać udziału w całym swym procesie. Sam Rywin powiedział, że nie chce uczestniczyć m.in. w czterech najbliższych rozprawach, na których będą zeznawać "główni świadkowie".
02.12.2003 | aktual.: 02.12.2003 16:35
Sąd Okręgowy w Warszawie uznał jednak, że Lew Rywin musi przyjść na dwie spośród kolejnych rozpraw w swym procesie - w dniach 5 i 16 grudnia, kiedy mają zeznawać Wanda Rapaczyńska i Adam Michnik. Sąd dodał, że być może nakaże Rywinowi obecność na kolejnych rozprawach.
Lew Rywin oświadczył przed sądem, że sens i przebieg rozmowy z Adamem Michnikiem, której treść opublikowała "Gazeta Wyborcza" 27 grudnia ubiegłego roku, zapamiętał inaczej niż przedstawiono to w gazecie. Podczas rozmowy z 22 lipca ubiegłego roku Rywin miał złożyć korupcyjną propozycję Agorze, wydawcy "Gazety Wyborczej".
Producent filmowy powiedział, że to Adam Michnik nalegał na spotkanie w siedzibie Agory. Producent filmowy zeznał, że między 19 lipca a 22 lipca rano przebywał na swojej działce na Mazurach. Jeszcze przed wyjazdem miał zadzwonić do niego Adam Michnik, prosząc o spotkanie. Kolejny raz redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" zadzwonił już na Mazury, a Rywin zgodził się z nim spotkać 22 lipca, po powrocie.
Lew Rywin powiedział również - odpowiadając na pytania swoich obrońców - że nigdy nie powoływał się w rozmowach z przedstawicielami Agory na swoje doskonałe stosunki z premierem. Oświadczył też, że nie informował nigdy prezes spółki Wandy Rapaczyńskiej, iż jest doradcą premiera, ponieważ - jak podkreślił - na taką działalność powinna wyrazić zgodę rada nadzorcza Telewizji Canal Plus.
Producent filmowy powiedział również, że w lipcu ubiegłego roku, kiedy miało dojść do korupcyjnej propozycji, nie dysponował wiedzą o kalendarzu prac, związanym z nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji. Dodał, że nie był też wtajemniczony w treść kolejnych autopoprawek rządu.
Lew Rywin zrezygnował z prawa zadawania pytań świadkom. Będą to robić jego obrońcy. Producent zrezygnował też z prawa do złożenia wyjaśnień na tym etapie procesu. Zapowiedział, że zrobi to w jego późniejszej fazie, jeżeli zajdzie taka potrzeba.
Rywin oświadczył, że będzie chciał udowodnić w trakcie procesu, iż padł ofiarą intrygi. Nie powiedział, kto miał za nią stać. Według niego autorom intrygi chodziło o zapewnienie sobie możliwości skutecznego wpływania na kształt ustawy o radiofonii i telewizji, który byłby zgodny z określonymi interesami biznesowymi.
Producent filmowy podkreślił, że nacisk mediów sprawił, iż został już uznany za winnego w tej sprawie. Powiedział, że będzie chciał udowodnić swoją niewinność przed sądem. Po godz 13.00 sąd przerwał rozprawę i odroczył ją do 5 grudnia.