Rywin: "Gazeta" dążyła do mego upadku
Cierpi moje poczucie sprawiedliwości, ponieważ zostałem uznany winnym na długo przed rozpoczęciem procesu i wydaniem wyroku. Jestem przekonany, iż opinia publiczna potrafi odróżnić prawdziwego przestępcę od człowieka bez żadnej kryminalnej przeszłości, cynicznie wplątanego w intrygę polityczną - powiedział Lew Rywin po wyroku sądu, skazującym go na dwa lata więzienia.
"Dziś w naszym kraju ktoś musi być winny, bo ciągle słyszymy o nowych aferach, a skazanych brak. Zostałem wplątany w grę wielkiego koncernu, bo jaka, proszę państwa, jest różnica między wizytami prezesa Kulczyka a prezesa Wandy Rapaczyńskiej i redaktora Michnika w kancelarii premiera? Czy nie widzą państwo analogii pomiędzy oczernianiem ministra Kaczmarka i prezesa Giereja a wmanewrowaniem mnie w rozmowę z Adamem Michnikiem? Przecież to jest pełna symetria, ten sam schemat działania: zrobić skandal i wyciągnąć z tego korzyści, gdy inne metody zawodzą" - powiedział Rywin.
"Za największe przestępstwo uznano rozmowę prywatnego producenta z redaktorem naczelnym "Gazety", o którą mnie poprosiła sama Wanda Rapaczyńska. Największym nieszczęściem było to, że w sposób wirtualny w rozmowie tej pojawiają się jakieś duże pieniądze; nieważne, że nikt ich nie planował wziąć, a nikt nie mógł ich dać. Ponad 6 miesięcy koncern manipulował taśmą z nagraniem, która nie może być dowodem z różnych względów, a w świecie cywilizowanym w ogóle by nie była dopuszczona do rozprawy" - stwierdził Rywin.
"Wiem, że postąpiłem naiwnie i lekkomyślnie, a na dodatek byłem na tej rozmowie w niepełni sił. Ale nie czuję się przestępcą. A swoją drogą ciekawe, czy kiedykolwiek w wolnym kraju skazano kogokolwiek za prowadzenie prywatnej rozmowy ze znajomym" - powiedział.
"'Gazeta' i inne media zadbały o to, abym był poddawany permanentnym obstrzałom i oszczerstwom. Blokowała 'Gazeta' moje życie zawodowe, dążyła do mego upadku. Ale ja żyję i wierzę, że będę nadal robił filmy. Ale prawdy nie da się ukryć na dłuższą metę. Upływ czasu już dzisiaj pokazuje, iż nie miałem żadnych konszachtów z nikim, poza Wandą Rapaczyńską, która z kolei miała swój własny plan wobec swoich najbliższych współpracowników".
"Podtrzymuje mnie wiara i świadomość, że ludzie widzą ten brak proporcji i bez przerwy dają temu wyraz w licznej korespondencji do mnie. Dziękuję tym wszystkim, którzy mnie wspierają w rozmowach osobistych, telefonicznych, w listach i w e-mailach. I nie mówię tu o swoich znajomych, prywatnych czy służbowych, a o zupełnie obcych mi ludziach".
"Dziękuję za wysłuchanie tego oświadczenia, a jeśli los pozwoli, zapraszam państwa już na plan filmowy, który będę produkował na wiosnę przyszłego roku. Mam nadzieję, że będzie tam inna atmosfera. Dziękuję bardzo" - zakończył Rywin.