Rotfeld: sukces w Brukseli
Kompromis przywódców Unii Europejskiej w sprawie kryzysu irackiego to sukces – ocenił wiceminister spraw zagranicznych profesor Daniel Adam Rotfeld. Politycy uznali w poniedziałek w Brukseli, że podstawową rolę odgrywa Rada Bezpieczeństwa ONZ, ale nie wykluczyli też wojny jako ostateczności, gdyby Irak nie podporządkował się ustaleniom zawartym w rezolucji Rady Bezpieczeństwa 1441.
18.02.2003 | aktual.: 18.02.2003 09:41
Profesor Rotfeld chwalił w Salonie Politycznym "Trójki" zarówno UE jak i NATO, że w decydującym momencie potrafiły dojść do wspólnego stanowiska w sprawie Iraku, która dotychczas dzieliła Unię oraz Europę i Stany Zjednoczone. Kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder po zakończeniu obrad podkreśłił, że celem Europy jest doprowadzenie do pokojowego rozwiązania konfliktu.
To, że Polska i inne kraje kandydackie nie zostały zaproszone na poniedziałkowy szczyt, Rotfeld nazwał swoistym zamanifestowaniem niezadowolenia i podirytowania wobec listów podpisanych przez Polskę, Węgry i Czechy, wspólnie z członkami UE i tzw. Wileńską Grupę 10 kandydatów do Unii i NATO. Dokumenty te popierały stanowisko Stanów Zjednoczonych. Polski wiceminister tłumaczył, że w interesie Europy jest obecność USA w tym regionie. Chirac tymczasem na poniedziałkowym szczycie określił zachowanie kandydatów jako nieodpowiedzialne, infantylne i nie liczące się z konsekwencjami. Podkreślił, że państwa te powinny raczej zachować milczenie.
Stanowisko Chiraca wobec nowych członków UE wiceminister Rotfeld nazwał paternalistycznym tłumacząc, że we Francji jest głęboko zakorzeniony stereotyp, że to ona właśnie powinna rozstrzygać, co jest dobre dla państw na wschód od Łaby. "Tymczasem” - tłumaczył profesor - ”Polska i inne nowe kraje członkowskie ma prawo rozstrzygać o tym, co jest dla nie dobre i Francja powinna się do tego odnosić z szacunkiem".
Pogróżki francuskiego prezydenta, że może to się odbić na ratyfikacji Traktatu Akcesyjnego w obecnych państwach członkowskich, czyli spowodować zablokowanie poszerzenia, profesor Rotfeld określił jako bardzo szkodliwe. Polski wiceminister spraw zagranicznych podkreślił, że Chirac powinien zrozumieć, że rozszerzona UE jest nie tylko szansą dla nowych krajów kandydackich, ale także dla starej Europy.
Przewodnicząca w tym półroczu UE Grecja zaprosiła na wtorek szefów rządów państw kandydujących do wspólnoty do Brukseli. Polskę reprezentuje tam minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz. (reb)