PolskaRodzice ich nie chcą, bo są chore

Rodzice ich nie chcą, bo są chore

2-letni Kubuś jest ciężko chory. Czeka na przeszczep nerki. W samotności. Od tygodni nie odwiedził go nikt z rodziny: mama, tata, babcia. - To nasze dziecko - mówią pielęgniarki z Kliniki Nefrologii w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym przy ul. Chodźki w Lublinie.

14.12.2009 | aktual.: 15.12.2009 11:39

Chłopczyk na początku tęsknił za domem, mamą, rodzeństwem. Teraz jego rodziną stał się szpital. To lekarze i pielęgniarki tulą go, gdy płacze, przynoszą mu zabawki. - Mamy nadzieję, że przed świętami rodzice przypomną sobie o nim i że nie podzieli losu maluchów na zawsze porzuconych w szpitalu - dodają.
Dwa lata temu nie było komu zabrać do domu aż dziesięciu małych pacjentów. W 2008 r. po zakończonym leczeniu na rodziców nie doczekała się piątka maluchów. W tym roku - siedmioro.
- Nie zawsze wiadomo od samego początku, że los dziecka będzie rodzicom obojętny - mówi Agnieszka Osińska, rzeczniczka DSK . - Dopiero po jakimś czasie okrutna prawda do nas dociera. Do dziecka nikt nie przychodzi, nikt nie dopytuje się o jego zdrowie.
Najczęściej porzucane są dzieci w Klinice Patologii Noworodka i Niemowląt oraz w klinice chirurgii. Są ciężko chore, urodziły się z wadami. Rodzice albo ich się wstydzą , albo się boją, że nie podołają opiece nad nimi. Jednak o decyzji w sprawie zrzeczenia się praw do dziecka zwykle lekarzy nie informują.

- Dziecko może przebywać na leczeniu dwa miesiące, po tym czasie, gdy rodzic się nie zgłasza, by je odebrać, interweniuje szpitalny rzecznik praw pacjenta. Wtedy dopiero dowiadujemy się prawdy - dodaje Osińska.

Losem porzuconego malucha zainteresowany zostaje ośrodek adopcyjny, wyjaśniana jest jego sytuacja prawna. Ale szczęśliwego finału w takich sprawach najczęściej brak.

Barbara Paczos, dyrektorka Ośrodka Adopcyjnego w Lublinie, mówi, że znalezienie rodziny dla ciężko chorego dziecka jest trudne. Bo ludzie wolą stać się rodzicami adopcyjnymi lub rodziną zastępczą dla zdrowego malucha. Porzucone w szpitalach dzieci trafiają więc do ośrodków prowadzonych przez fundacje lub zgromadzenia zakonne.

Więcej o adopcji

Chcesz pomóc? Ośrodek Adopcyjny w Lublinie mieści się przy ul. Poniatowskiego 4, tel. 81 533 77 40.

Polecamy w wydaniu internetowym: Recydywiści już nigdy nie siądą za kółkiem?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)