Religa: nigdy nie byłem draniem
Zaręczam, żaden dokument nie ma prawa się znaleźć, który by świadczył o tym, że w przeszłości byłem draniem, że na kogoś donosiłem - powiedział Zbigniew Religa, kandydat na prezydenta, gość "Sygnałów Dnia".
07.07.2005 | aktual.: 07.07.2005 10:36
Sygnały Dnia: Jedni pokazują, inni nie. Kandydaci na prezydenta ujawniają swoje teczki, a profesor Zbigniew Religa, też kandydat na prezydenta, senator, swojej teczki nie zamierza ujawniać.
Prof. Zbigniew Religa: Witam, dzień dobry. Jeśli chodzi o moją teczkę, to muszę powiedzieć tak – w czasie tej pierwszej fazy sądu lustracyjnego, który muszę przejść jako kandydat na prezydenta, prowadzący sędzia stwierdził, że byłem cały czas pod nadzorem kilku donosicieli, nawet zostały podane nazwy tych donosicieli, którzy przez wiele lat donosili na mnie. I, okazuje się, też było stwierdzenie, że w 1989 roku zaprzestano inwigilacji mojej osoby, ponieważ – jak się okazało – zaprzestałem działalności antypaństwowej.
Do czego zmierzam? Na pytanie dziennikarza po tej fazie, czy chcę zajrzeć do swojej teczki, odpowiedziałem: „Nie, nie mam żadnej potrzeby sprawdzać, kto na mnie donosił”. Teraz na pytanie, czy wszyscy mają zaglądać do mojej teczki, odpowiadam również: nie, poza tymi, którzy mają prawo, a więc dziennikarze chcą zajrzeć, proszę bardzo, historycy chcą zajrzeć, proszę bardzo. Natomiast wystawienie teczki na ulicę, teczki, do której ja sam nie zaglądam, nie chcę jej czytać, to przepraszam bardzo, ale jest jakieś takie poczucie jednak intymności, są sprawy, które są moimi sprawami, i nie są do oglądu przez każdego człowieka, który przychodzi po ulicy.
Sygnały Dnia: Panie profesorze, ale co może być takiego intymnego w pana teczce...
Prof. Zbigniew Religa: Nie wiem, ja...
Sygnały Dnia: ...skoro pan nie zaglądnął do tej teczki i nie chce jej przeczytać?
Prof. Zbigniew Religa: Nie zaglądnąłem i nie mam ochoty zaglądać, mimo że mam wszelkie prawo, jak pani wie, ale po prostu jeżeli to jest teczka, gdzie są donosy na mnie, to nie mam ochoty oglądać. Również...
Sygnały Dnia: Nie chce pan znać swojego donosiciela?
Prof. Zbigniew Religa: Nie, ponieważ również wiem, że byli donosiciele w Zabrzu, byli donosiciele w mojej klinice...
Sygnały Dnia: Pracują do dziś?
Prof. Zbigniew Religa: Myślę, że tak. I w związku z tym jeśli mam wspomnienia z Zabrza fantastyczne, zespół cudownych ludzi, z którymi pracowałem przez tyle lat i udało mi się wiele rzeczy zrobić, i nagle zobaczę dwóch zdrajców, szpiclów, całe moje wyobrażenie o tym wspaniałym okresie musi się zawalić. Nie chcę wiedzieć, który z kolegów na mnie donosił.
Sygnały Dnia: Do 13 lipca sąd lustracyjny odroczył rozpoczętą lustrację pana. IPN jeszcze nie dostarczył wszystkich dokumentów. Czy obawia się pan, że może być coś takiego...
Prof. Zbigniew Religa: Nie, nie, nie, absolutnie, w ogóle przez sekundę nawet przez moją myśl jakoś nie przelatuje nawet znak zapytania. Przecież wiem, znam swoje życie, wiem, jak postępowałem. Nie obawiam się niczego.
Sygnały Dnia: Panie profesorze, ale to pan jest jednym z kolejnych polityków, którzy znali swoje życie, którzy się nie obawiali, a okazało się, byli oczyszczeni i potem nowe dokumenty znalazły się i człowiek jest znowu pod jakimiś zarzutami.
Prof. Zbigniew Religa: Nie wiem, o jakich politykach pani mówi, natomiast jeżeli mówimy o mojej osobie, zaręczam pani, żaden dokument nie ma prawa się znaleźć, który by świadczył o tym, że w przeszłości byłem draniem, że na kogoś donosiłem.