Radca skubie szpital
Lubelski radca prawny znalazł w gigantycznie
zadłużonym szpitalu przy al. Kraśnickiej w Lublinie kurę znoszącą
złote jajka. Wypracował sobie monopol na reprezentowanie interesów
pracowników w sporze z dyrekcją. W parę miesięcy zarobił 175 tys.
zł. Pieniądze pochodziły z konta biednego szpitala - twierdzi
"Kurier Lubelski".
Dotychczas około 400 pracowników lubelskiego szpitala zdecydowało się wyegzekwować zasądzone przez sąd podwyżki z tytułu tzw. ustawy 203. Wyroki trafiły do komornika, jednak większość pracowników poprosiła o pomoc radcę prawnego Stanisława Denkowskiego. Pomoc ta kosztowała szpital 175 tys. zł - pisze gazeta.
"Nie mogę odmawiać osobom, które zwracają się do mnie, bym reprezentował ich interesy" - powiedział "KL" Denkowski. Dodał, że opłata za wykonywane przez niego czynności nie jest wcale duża, a zarobiona kwota bierze się z liczby spraw, jakie prowadzi. Oświadczył, że reprezentuje od 300 do 500 osób.
Jak to się stało, że tylu pracowników zwróciło się o pomoc do jednego radcy prawnego - zastanawia się gazeta. W szpitalu mówią, że radca Denkowski zostawiał karteczki z adresem i telefonami do siebie, że były spotkania z pracownikami. Prawnik zaprzecza. "To pomówienie i potwarz. Ktoś, kto to mówi, chce mnie zdyskredytować, bo wiadomo, że przepisy zabraniają reklamowania się" - powiedział "Kurierowi Lubelskiemu". (PAP)