Przyciągnąć Łukaszenkę
Unia wyciąga rękę do Białorusi: na pół roku zawiesza sankcje wizowe wobec przedstawicieli reżimu, w tym prezydenta. – To próba wyjścia z pata – twierdzą analitycy.
Dokąd pojedzie Aleksander Łukaszenka w pierwszą podróż po otrzymaniu unijnej wizy? Jego rzecznik nie chciał nam zdradzić, ale jeśli przez ostatnie cztery lata prezydent nie śnił o Riwierze Włoskiej, powinien odwiedzić Luksemburg. Z lojalności. To tam zebrani ministrowie spraw zagranicznych „27” uchwalili, że znoszą część sankcji nałożonych w 2004 roku na rządzących Białorusią. Ponad 40 osób objętych wcześniej zakazem wjazdu do krajów członkowskich teraz będzie mogło swobodnie podróżować po Europie. Wprawdzie w mocy pozostaje postanowienie o zamrożeniu aktywów przedstawicieli władz, ale ręka została wyciągnięta. – Unia wcześniej sugerowała możliwość ocieplenia stosunków, ale Łukaszenka, fałszując ostatnie wybory, pokazał, że dogada się z UE tylko na swoich warunkach. Można było albo na nie przystać, albo się obrazić – mówi nam Agata Wierzbowska-Miazga, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich. – Do tej pory sytuacja była patowa, a sankcje nie przynosiły efektów – dodaje.
Unia znosi sankcje na próbę – po pół roku zdecyduje, czy nowa strategia się sprawdzi. Popiera to białoruska opozycja, która obawia się, że dalsze izolowanie kraju popchnie go w ramiona Rosji. Trwający od kilku tygodni flirt z Zachodem to nowość w polityce Łukaszenki. – Unia wie, że okazja może się nie powtórzyć – twierdzi Wierzbowska-Miazga. – joa