Przerażające opowieści
Miejskie legendy z zagranicy
Panika i przerażenie - zobacz, co je wywołało
Są straszne, a niekiedy wręcz przerażające lub makabryczne, pokazują ukryte lęki i przestrzegają, co może nas spotkać, jeśli nie będziemy przestrzegali najważniejszych norm społecznych. Miejskie legendy (nazywanie niekiedy z obca "urban legends") to opowieści, które, jak twierdzą opowiadający, zdarzyły się całkiem niedawno w najbliższym sąsiedztwie. Najczęściej bohaterem lub świadkiem historii jest dawny kolega lub znany wszystkim wspólny znajomy. Niekiedy u źródła opowieści, może znajdować się rzeczywiste wydarzenie.
Przedstawiamy wybrane mity rozpowszechniające się w różnych społeczeństwach. Zobacz, co wydarzyło się w głodującym Berlinie, czego boją się Japończycy, a także pająki, które... Osobom o słabych nerwach oraz spożywającym właśnie posiłek sugerujemy odstąpienie od dalszego czytania tego tekstu.
(mb)
Kobieta z zasłoniętą twarzą
Kuchisake-onna to japońska miejska legenda, której bohaterką jest piękna kobieta z twarzą zasłoniętą maską chirurgiczną (w Japonii używa się ich m.in. aby zapobiegać rozprzestrzenianiu się zarazków). Mogą ją spotkać dzieci, które chodzą samotnie, gdy już jest ciemno. Kobieta zatrzymuje napotkane dziecko i pyta: "czy jestem piękna?" Gdy pada odpowiedź, nieznajoma zdejmuje maskę, ukazując twarz z ustami rozciętymi od ucha do ucha i pyta: "a teraz?" Podobnie jak inne najpopularniejsze miejskie legendy z Japonii, również ta kończy się tragicznie. Dziecko ginie, niezależnie od tego, jakiej udzieli odpowiedzi.
W innej wersji legendy kobieta jest autostopowiczką z twarzą ukrytą w bluzce, zatrzymującą przypadkowych kierowców podczas mroźnej nocy. W tym przypadku pechowy kierowca dostrzega rozcięte usta w lusterku. W niektórych wersjach od śmierci może uchronić zaskoczenie nietypowej damy odpowiedzią na temat urody, np. "taka sobie". W latach 80. XX wieku opowieść stała się na tyle popularna w Japonii, że potrafiła wywołać panikę. W niektórych miejscowościach dzieci organizowano w specjalne grupy, wracające razem do domu, aby nie bały się wracać po zmroku.
Znasz inne miejskie legendy?* Najciekawsze historie opublikujemy w naszym serwisie.*
Wygrała zabawę w chowanego
Według historii opowiadanej w Stanach Zjednoczonych, młoda para, za namową gości, postanowiła urządzić zabawę w chowanego podczas wesela. Szukającym był pan młody. Szybko udało mu się odnaleźć wszystkich, poza panną młodą. Ponieważ długo się nie pojawiała, wszyscy goście zaczęli jej szukać, nie udało się jej jednak odnaleźć. Załamany pan młody opuścił wesele w przekonaniu, że jego nowa małżonka w ostatniej chwili przestraszyła się, zmieniła zdanie odnośnie ślubu i odeszła.
Kilka lat później, sprzątaczka znalazła na strychu budynku, w którym urządzono wesele, bardzo stary, wielki kufer. Otworzyła go z ciekawości i ujrzała ciało panny młodej z twarzą wykrzywioną w krzyku. Nieszczęsna dziewczyna zatrzasnęła się w skrzyni i nikt nie słyszał jej krzyku.
Znasz inne miejskie legendy?* Najciekawsze historie opublikujemy w naszym serwisie.*
List do głodującego
Tuż po II wojnie światowej okupowane Niemcy wyniszczone wojną nie były wymarzonym miejscem do życia. Poza wieloma oczywistymi niedogodnościami, mieszkańców Berlina nękał niedobór wielu towarów i głód. W takich właśnie warunkach mieszkańcy miasta przekazywali sobie opowieść o tajemniczym liście.
Młodą kobietę przedzierającą się przez tłum zatrzymał niewidomy mężczyzna. Wyglądał na załamanego, jego oczy były przysłonięte przez ciemne okulary, a w ręku trzymał białą laskę. Zaczął rozmawiać z napotkaną nieznajomą i żalić się, poprosił również o doręczenie listu, skierowanego do przyjaciela. Kobieta zgodziła się dostarczyć przesyłkę, ponieważ adres znajdował się po drodze do jej domu. Pożegnała się i odeszła. Gdy odwróciła się, aby zapytać o coś jeszcze, zobaczyła tylko plecy mężczyzny odchodzącego bardzo szybkim krokiem. W miejscu, w którym rozmawiali, na ziemi leżała biała laska i okulary.
Zdarzenie to wydało jej się na tyle podejrzane, że postanowiła zgłosić sprawę policji. Funkcjonariusze udali się z listem pod wskazany na nim adres. Na miejscu zatrzymali zdziwionego wizytą mężczyznę, znaleźli też kawałki ludzkiego mięsa, podzielonego na porcje i przygotowanego do sprzedaży. Wiadomość w liście brzmiała: "to ostatnia, jaką Ci dziś przysyłam".
Znasz inne miejskie legendy?* Najciekawsze historie opublikujemy w naszym serwisie.*
Szybki ślub z nieznajomą
Ta popularna w Stanach Zjednoczonych opowieść, która "przytrafiła się mojemu koledze ze studiów", występuje w bardzo wielu licznych wersjach. W jednej z nich, młody mężczyzna w czasie świąt odwiedza znajomych mieszkających w Las Vegas. Niemal cały czas spędzał w lokalnych barach i w kasynach. Podczas jednej ze swych pijackich wycieczek po mieście, poznał piękną dziewczynę, która podobnie jak on, zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Po dwóch dniach para stwierdziła, że chce spędzić wspólnie resztę życia i weźmie szybki ślub.
Cały wieczór układał się wspaniale. Po szybkiej ceremonii, państwo młodzi szybko przeszli do konsumpcji związku w pokoju hotelowym. Następnego dnia pan młody obudził się w łóżku sam. Rozejrzał się po pokoju, wstał z łóżka, aby sprawdzić łazienkę, nikogo tam jednak nie znalazł. Zdziwiony zauważył niewielką kartkę leżącą obok nocnej lampki, na której napisano: "Jestem nosicielką wirusa HIV, teraz Ty również. Żegnaj."
Znasz inne miejskie legendy?* Najciekawsze historie opublikujemy w naszym serwisie.*
Klaun
Młoda dziewczyna zgodziła się pomóc znajomym rodziców. Jej zadaniem było spędzenie nocy w domu znajomych i opieka nad dwójką ich kilkuletnich dzieci. Wieczór przebiegał przyjemnie i bez problemów, dzieci nie sprawiały problemów i bawiły się, oglądając przy okazji telewizję ze swoją opiekunką. To pierwszy raz, kiedy dziewczyna zajmowała się dziećmi, również pierwszy raz spędza noc w tym domu. Gdy zapadł zmierzch, zaczęła czuć się dziwnie w nowym otoczeniu, drażniły ją szczególnie nietypowe zabawki, które rozstawione były w całym pokoju.
Znajomi rodziców mieli dziwne upodobanie do klaunów, figurki różnej wielkości, lalki i inne podobne zabawki można było znaleźć niemal w każdym kącie. Kilka z zabawek, to posągi naturalnej wielkości, dwa z nich stały obok siebie w rogu pokoju. Najdziwniejsza była jednak kukła siedząca na krześle, niemal na środku pokoju, za kanapą.
Gdy zrobiło się już późno i dziewczyna położyła dzieci do łóżek, została sama z tajemniczym klaunem, którego obecność czuła za plecami. Z każdą minutą bała się coraz bardziej, dlatego postanowiła przestawić nietypową zabawkę. Ponieważ nie chciała robić bałaganu w mieszkaniu, wyszła z pokoju i zadzwoniła do właścicieli domu.
Rodzice byli przerażeni tym, co usłyszeli. Kazali młodej dziewczynie zabrać dzieci i opuścić dom tylnym wyjściem, pod żadnym pozorem nie miała wracać do pokoju z klaunem. Zrobiła wszystko według instrukcji, zabrała dzieci do wskazanego domu w sąsiedztwie i poczekała tam na rodziców. Przyjechali natychmiast i z przerażeniem oznajmili, że nie mają kukły siedzącego klauna. Gdy wrócili do domu z policją, aby sprawdzić, czy niespodziewany gość nadal tam jest, kukły już nie było. W ogródku znaleziono tylko porzucone przebranie.
To jeden z niewielu tego typu mitów z pozytywnym zakończeniem.
Znasz inne miejskie legendy?* Najciekawsze historie opublikujemy w naszym serwisie.*
Wysypka przywieziona z wycieczki
Z niewiadomych powodów najbardziej makabryczne przygody opisywane przez miejskie legendy przytrafiają się kobietom. Tak też było w przypadku pewnej mieszkanki jednego z krajów Europy Zachodniej (opowieść ta szybko rozprzestrzeniła się po wielu zakątkach kontynentu) w latach 70. ubiegłego wieku.
Opowieści z amazońskiej dżungli i zdjęcia unikatowych okazów flory i fauny zachwycały znajomych kobiety, która właśnie wróciła z wymarzonej podróży do Ameryki Południowej. Kobieta przywiozła jednak ze sobą coś jeszcze. Na początku myślała, że drobna wysypka na szyi szybko zniknie, ale gdy w miejscu wysypki pojawiła się dziwna narośl, kobieta postanowiła udać się z nią do specjalisty. Niestety dermatolog nie pojawił się na umówionej wizycie, dlatego pacjentka musiała poczekać jeszcze przez tydzień. Internista zapewniał ją, że to nic poważnego i wizyta może poczekać.
Po czterech dniach zaniepokojona podróżniczka postanowiła za wszelką cenę znaleźć innego dermatologa, ponieważ narośl powiększała się z każdym dniem i powodowała coraz większy ból. Po tym, co lekarz zobaczył u przerażonej pacjentki, kazał jej natychmiast wejść do gabinetu. Dokładnie obejrzał dziwne schorzenie, nacisnął jednak zbyt mocno. Narośl pękła, a z jej wnętrza wydobyły się setki małych pająków, które rozeszły się po całym ciele kobiety. Według opowieści, szok pacjentki był tak wielki, że kolejne lata życia spędziła w szpitalu psychiatrycznym.
Co ciekawe, o podobnym, ale nieco mniej drastycznym doświadczeniu opowiada polski podróżnik Wojciech Cejrowski, w jednej ze swoich książek o wyprawach do Amazonii - "Rio Anaconda". Czyżby historia mogła być prawdziwa?
Znasz inne miejskie legendy?* Najciekawsze historie opublikujemy w naszym serwisie.*
(mb)