Przegrali walkę z rakiem

W Święta Wielkanocne odeszło dwoje znakomitych
artystów - aktorka Daria Trafankowska i pieśniarz Jacek Kaczmarski. Oboje
przegrali dramatyczną walkę z rakiem - podaje "Fakt".

13.04.2004 | aktual.: 13.04.2004 07:40

Daria Trafankowska - ostatnie chwile w gronie najbliższych

Daria Trafankowska zmarła w piątek o godz. 19 w warszawskim szpitalu przy Banacha. 5 stycznia skończyła 50 lat...

Rok temu wykryto u niej raka trzustki. Mimo zastosowania nowatorskiej terapii w austriackiej klinice w Salzburgu, której koszt pokrył dochód z koncertu na jej rzecz, uwielbiana siostra oddziałowa Danuta Dębska z serialu "Na dobre i na złe" zmarła po tygodniowym pobycie w szpitalu. A jeszcze na początku marca brała udział w zdjęciach do serialu...

"Większość z nas, jej serialowych przyjaciół, nie wiedziała, że pani Daria jest w szpitalu. Jej bliscy nie chcieli nas niepokoić przed samymi świętami, tym bardziej że myśleli, że Daria zaraz do nas wróci" - mówi Olga Bończyk (36 l.). "Kiedy z nią ostatnio pracowałam, była w dobrej formie. Robiła wszystko, aby nie absorbować otoczenia swoją chorobą. W każdej chwili była gotowa do zdjęć, żartowała i nie sprawiała wrażenia osoby cierpiącej. Jedyne, co zauważyłam, to fakt, że była bardziej skupiona na grze..."

Wielki Piątek, Szpital przy ul. Banacha, blok D - oddział onkologiczny. Zbliża się godzina 19. Przy łóżku Darii Trafankowskiej są tylko najbliżsi. Przede wszystkim przyjaciel Jan, młodzieńcza miłość aktorki, która odżyła na kilka miesięcy przed jej śmiercią, oraz Wit Dziki (24 l.) ? syn pani Darii i reżysera Waldemara Dzikiego (48 l.), obecnie męża Małgorzaty Foremniak.

"Pani Daria trafiła do nas dokładnie tydzień przed śmiercią, w piątek" - informuje lekarz dyżurny dr Alicja Asendrych. Zasmucone pielęgniarki opowiadają, że przez cały tydzień poprzedzający święta wielkanocne w sali 406 przewijał się tłum przyjaciół. Uwielbiana przez wszystkich Duśka nie chciała być sama... W sobotę 3 kwietnia odwiedził ją Artur Żmijewski (38 l.), kolega z planu serialu "Na dobre i na złe".

Do końca troskliwie opiekowała się nią prywatna pielęgniarka - siostra Jolanta. Ale śmiertelna choroba nie dała za wygraną. "Na ogół ten typ nowotworu wykrywany jest bardzo późno" - informuje dr Asendrych. Choroby pani Darii nie można było zwalczyć ani poprzez operację, ani chemio- czy radioterapią. Nowotwór był zbyt rozległy. A zastosowana w klinice w Salzburgu nowatorska metoda immunologiczna nie przyniosła oczekiwanych efektów.

"Dusia nigdy nie obnosiła się ze swym cierpieniem. Ale chowanie swoich kłopotów przypłaciła tą chorobą" - opowiada Emilia Krakowska (64 l.). "Ostatni raz widziałam ją na planie serialu "Na dobre i na złe" w styczniu, grałyśmy razem w odcinku, który był emitowany w ostatnią niedzielę. Wiedziała, jak bardzo jest chora, ale nie podchodzila do tego z histerią, była ponad to. Nie dawała innym odczuć, że nie czuje się dobrze. Wiadomo, jak zmienia się niektórym chorym psychika. Ona jednak do końca została taka sama - strasznie silna i taka pogodna. Teraz jednak odeszła, za szybko... była taka młoda! Smutno mi i ciężko".

Na drzwiach pokoju 406, w którym leżała aktorka, pozostała tylko wymowna kartka "Wstęp tylko dla personelu. Reżim sanitarny". W środku już pusto.

Tomasz Piwowarczyk

Jacek Kaczmarski - chciał ocalić głos

Jacek Kaczmarski, legendarny pieśniarz i poeta, bard "Solidarności", nie żyje. W wieku 47 lat przegrał walkę o życie z rakiem krtani. Zmarł w sobotę po południu w gdańskim szpitalu.

Półtora roku temu u artysty wykryto nowotwór. Leczył się w austriackim Innsbrucku. Na jego kurację fundusze zbierali przyjaciele. Jacek Kaczmarski nie zgadzał się jednak się na operację - chciał za wszelką cenę ocalić głos. "Z choroby próbował leczyć się sam - ziołami. Zawsze uważałem, że powinien był zgodzić się na operację" - podkreśla Zbigniew Hołdys (52 l.). "Prawdopodobnie spowodowałaby ona utratę głosu, ale uratowałaby mu życie..."

Jeszcze w październiku ubiegłego roku miał nadzieję, że wyjdzie z choroby. "Marzę o pełnym zdrowiu. Żebym nie był obciążeniem dla bliskich i dalekich i mógł znowu dawać coś z siebie" - opowiadał w rozmowie z "Faktem", w jednym z ostatnich wywiadów. Wciąż pisał, choć nie mógł sobie pozwolić na wysiłek. W styczniu, gdy "Fakt" dopytywał się o jego zdrowie, Kaczmarski pisał do nas, że jego zdrowie jest "ustabilizowane w stanach średnich i że nic mu na razie nie grozi, ale też daleko do pełnego wyleczenia".

Musiał bardzo oszczędzać głos, korespondował głównie przez internet, a w ostatnim okresie porozumiewał się z najbliższymi, pisząc karteczki. Nie tracił nadziei, wciąż żartował. Umarł, mając tyle planów na przyszłość: chciał wydać płytę i ożenić się z Alicją, swoją towarzyszką życia.

KJM

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)