Protest kupców w Krakowie
(PAP/Jacek Bednarczyk)
Blisko 300 kupców protestowało w środę przed Urzędem Miasta Krakowa przeciwko budowie kolejnych hipermarketów. W stronę budynku magistratu poleciały jaja, pomidory i brzoskwinie.
Protestujący przynieśli ze sobą metalowe miski i pokrywki, w które uderzali łyżkami. Skandowali "Precz z hipermarketami" i "Chcemy pracy", a pod adresem zarządu miasta i urzędników: "Złodzieje", "Łapówkarze" i "Pasibrzuchy". Demonstracji towarzyszyły dźwięki gwizdków i ryk syreny alarmowej.
Domagamy się wstrzymania budowy hipermarketu Carrefour i sprawdzenia legalności budowy hipermarketu Metro - powiedział Leon Pluciński, wiceprezes Małopolskiego Stowarzyszenia Kupców i Przedsiębiorców. Kupcy chcą, żeby gmina zniosła automatyczną waloryzację czynszu w lokalach komunalnych i nie wydawała kolejnych zezwoleń na budowę hipermarketów. Domagają się także zwołania nadzwyczajnej sesji rady miasta poświęconej sklepom wielkopowierzchniowym.
Rzecznik prezydenta miasta zaprosił na rozmowy 30-osobową delegację protestujących. Niech prezydent wyjdzie do nas - odpowiedzieli kupcy. Zagrozili, że jeśli do południa nikt z władz miasta do nich nie zejdzie, zaczną szturm na urząd. Protestujących nie zadowoliły przemowy radnych z kilku klubów. Chcemy konkretnych decyzji jeszcze dzisiaj - domagali się.(aka)