Prostytutki pod ochroną policji
Sześć rozbojów, dwa gwałty i trzy areszty -
oto bilans walki na rogatkach Jeleniej Góry, gdzie stoją
prostytutki. Konflikt pomiędzy paniami miejscowymi i przyjezdnymi
był tak ostry, że polała się krew. W ręce policji wpadł przykładny
z pozoru ojciec rodziny, który nie miał czym zapłacić i posunął
się do gwałtów - pisze "Gazeta Wrocławska".
Uliczna prostytucja w Jeleniej Górze kwitnie przy wyjazdach w stronę Zgorzelca, Szklarskiej Poręby i Wrocławia. Reprezentantki najstarszego zawodu świata najprawdopodobniej zajmują się nim niezależnie (czyli bez ochrony), skoro w sytuacjach zagrożenia proszą o pomoc policjantów.
"Na prostytutkach chciała zarobić grupa z Lwówka Śląskiego" - mówi naczelnik Sekcji Dochodzeniowo-Śledczej Komendy Miejskiej w Jeleniej Górze, podinspektor Mirosław Fąfrowicz. Trzej lwówczanie usiłowali wymusić na jeleniogórskich prostytutkach płacenie haraczy. Jedna z nich zgłosiła to policji. W efekcie cała trójka została zamknięta.
Gdy panie lekkich obyczajów przekonały się, że policja potrafi zadziałać skutecznie, ich hermetyczne środowisko nieco się otwarło. Policja mogła zgromadzić dowody przeciwko mężczyźnie, który zgwałcił dwie prostytutki. Zrobił to, gdy mu odmówiły, bo nie miał czym zapłacić. Mężczyzna znany był jako porządny ojciec rodziny.
Najbardziej gorąco na rogatkach zrobiło się, gdy Jelenią Górę najechały panie lekkich obyczajów z Lubania i Świeradowa Zdroju. Pomiędzy nimi i miejscowymi bardzo szybko doszło do prawdziwej bitwy. Najprawdopodobniej te przyjezdne usiłowały wypędzić miejscowe z najlepszych miejsc.
"Wysłaliśmy tam dwa patrole. Po drodze funkcjonariusze zobaczyli te panie. Jedna z nich wyrzucała akurat torbę. W środku były dokumenty pobitej. Trudno o lepszy dowód rzeczowy rozboju" - mówi policjant z Jeleniej Góry. Bitwę wygrały przyjezdne. Jedna z miejscowych prostytutek dochodziła do siebie w szpitalu. Ranne były także jej dwie koleżanki. Po akcji policji przyjezdnym zrobiono sprawy karne - relacjonuje "GW".