Prof. Markowski: wrócimy do starej narracji
Za chwilę mistrzostwa się skończą i wrócimy do starej narracji - przewiduje politolog, prof. Radosław Markowski. Jako przykład podaje sprawę śmierci gen. Petelickiego.
- Oczywiście wiemy, jaka była przyczyna jego śmierci, ale tamci też wiedzą. Prezes Kaczyński chodzi z listą, ale wcześniej nikt się nie zjawił w prokuraturze, żeby ostrzec - mówił prof. Markowski, rozważając poziom dyskursu między partiami.
- To jest zresztą większy problem, który ja nagłaśniam w swojej akademickiej działalności, że my utraciliśmy kontakt nad partiami politycznymi - mówił. Dodał, że wszystkie one - nie tylko Prawo i Sprawiedliwość - stały się maszynami do dezinformacji, produkowania kłamstwa politycznego, a miały przecież pełnić rolę socjalizacyjną, agregacji interesów.
Jak mówił prof. Markowski, parę lat temu został obrany taki kurs, aby przykładnie krytykować wszystko, że zawsze jest źle i wszędzie jest źle. - Paradoks tej sytuacji polega na tym, że ludzie neutralni nie mogą krytykować rządu Donalda Tuska, a jednak byłoby za co, bo - wiadomo - jedne rzeczy się udają, inne nie. Nie można tego robić, ponieważ jest ugrupowanie, które w czambuł potępia wszystko, tak, że trudno w ogóle się z czymś sensownym i zasadnym zmieścić w tej lawinie, potoku krytycyzmu - dodaje socjolog. "Oczywiście jest tak, że optymizm, także ten związany z sukcesami sportowymi, przekłada się na inne dziedziny. Jak Francja zdobyła mistrzostwo świata w 1998 roku, to francuscy ekonomiści obliczyli, że przyczyniło się to do wzrostu PKB o 0,7 proc., z różnych powodów, głównie dlatego, że ludziom chciało się żyć, kupować, inwestować, pracowało się weselej itd.
My, po odpadnięciu naszej reprezentacji z Euro, oczywiście nie będziemy już podbijać naszego optymizmu z tego powodu, że nasi piłkarze są genialni, bo są umiarkowani, ale wciąż pozostaje jednak optymizm, który może wynikać z tego, że zachowujemy się przyzwoicie, że ludzie się cieszą.
Nie trzeba być tępym, ograniczonym kibolem, zapatrzonym tylko w swoją drużynę, żeby doceniać klasę innych, cieszyć się z tego, że ładnie grają Szwedzi, Czesi, czy Hiszpanie. Myśmy tutaj absolutnie zdali egzamin jako kibice, przy czym trzeba zwrócić bardzo wyraźnie uwagę, że nie są to ci kibice stadionowi, a polska klasa średnia, która oczywiście chciałaby, żeby Polacy wygrywali, ale jednocześnie ma umysł na tyle otwarty, by nie mieszać patriotyzmu z nacjonalizmem - tego, co proponuje np. PiS, aby patrzeć wyłącznie na swoich.
W tym sensie wydaje się, że Euro 2012 jest naszym sukcesem i będziemy mieli powód do tego, by cieszyć się, że inni o nas dobrze mówią, że sprawdziliśmy się organizacyjnie, poza oczywiście tą jedną wpadką z Rosjanami 12 czerwca. To jest pewien kapitał. Jeśli chodzi o nasze życie polityczne, to jestem jednak pesymistą, bo