Prezydent na walizkach
Dziś jest w Izraelu. Tydzień temu był w Rzymie. Pod koniec roku wybiera się do USA. Jerzy Kropiwnicki (ZChN), prezydent Łodzi, w ciągu sześciomiesięcznej prezydentury wyjeżdżał za granicę osiem razy - pisze "Dziennik Łódzki".
27.05.2003 | aktual.: 27.05.2003 06:27
Jego poprzednik, Krzysztof Jagiełło (SLD), podczas półrocznych rządów nie wyjechał za granicę ani razu. Prezydenci, burmistrzowie i wójtowie innych miast patrzą na Jerzego Kropiwnickiego z zazdrością.
Ryszard Bogusz, prezydent Skierniewic, wyjechał wczoraj na jeden dzień do Rosji, w kwietniu spędził kilka dni na targach na Węgrzech. Także na targi, tyle że do Berlina, wybrał się Roman Bachera, burmistrz Poddębic.
Waldemar Matusewicz, prezydent Piotrkowa i Barbara Mrozowska- Nieradko, prezydent Sieradza, nie wyjeżdżali za granicę od początku kadencji ani razu. Jan Mielczarek, wójt Rzgowa, mówi, że w ciągu swojej trzynastoletniej pracy w samorządzie był służbowo za granicą dwa razy.
Szczęścia do zagranicznych wojaży nie ma też wielu innych wójtów. Mówią, że mają zbyt dużo pracy i zbyt mało pieniędzy.
Na ich tle, dziennik podróży Jerzego Kropiwnickiego wygląda imponująco. Na przełomie stycznia i lutego prezydent Łodzi gościł w Stuttgarcie i Badboll. W lutym był w Berlinie i Stralsundzie. Na początku kwietnia wybrał się do Liege i Brukseli. Cztery dni po powrocie z Belgii prezydent Kropiwnicki był w Chemnitz. Prosto z Niemiec pojechał do Katynia. W połowie maja miał spotkanie w Strasburgu.
Podczas ostatniego weekendu prosto z Rzymu Jerzy Kropiwnicki wybrał się na dwa tygodnie do Izraela, m.in. w sprawie programu obchodów 60. rocznicy zagłady łódzkiego getta. Jeszcze w tym roku Kropiwnicki odwiedzi USA. Kasa miejska zapłaciła dotychczas za jego wojaże blisko 13 tysięcy zł. (mk)