Prezydent Łodzi broni Belkę
Wczoraj dopiero wyszedłem ze szpitala, więc
z pewnym opóźnieniem włączam się do dyskusji na temat premiera
Marka Belki. Czynię to, by dać świadectwo prawdzie - pisze w
liście do "Gazety Wyborczej" Jerzy Kropiwnicki, prezydent Łodzi.
12.07.2005 | aktual.: 12.07.2005 06:29
Znam Marka Belkę od roku 1968 - najpierw jako studenta mojej grupy seminaryjnej, potem jako kolegę w Zakładzie Ekonomii Politycznej Kapitalizmu i Historii Myśli Ekonomicznej na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego.
W drugiej połowie lat 70. otrzymywałem regularnie od prof. Cezarego Józefiaka wydawnictwa podziemnej oficyny NOWA, a od innego z kolegów bibułę ROP-CiO. (...) zorganizowałem krąg czytelników, wśród których na stałe był Marek Belka. W zakładzie było kilku ewidentnych współpracowników SB, a jednak ta prymitywna siatka koleżeńska nigdy nie została ujawniona, nie znalazłem też w udostępnionych mi materiałach IPN śladów wiedzy SB (donosów, raportów) na ten temat - wspomina Kropiwnicki.
W moich IPN-owskich papierach są donosy byłych kolegów z uczelni, wydziału, instytutu, zakładu. Nie ma żadnego donosu Marka Belki - zaznacza na łamach "Gazety Wyborczej" prezydent Łodzi.
Na podstawie osobistych doświadczeń i wieloletniej znajomości oraz udostępnionych dokumentów IPN stwierdzam, iż Marek Belka nie był donosicielem SB i znam go jako człowieka prawdomównego - napisał do "Gazety Wyborczej" Jerzy Kropiwnicki. (PAP)