"Preslej" zaśpiewa przed sądem
Siedmiu mieszkańców Częstochowy - w tym
uważani za miejscowych bossów handlu narkotykami "Preslej" i
"Czacha" - stanie wkrótce przed sądem. Prokuratura zarzuca im
pobicie innego handlarza, Remigiusza K., i próbę wymuszenia na nim
haraczu.
02.07.2003 15:25
Jak poinformował prokurator Artur Bernat z częstochowskiej prokuratury, śledztwo wszczęto po zeznaniach pokrzywdzonego, zatrzymanego w innej sprawie jesienią ubiegłego roku.
Pokrzywdzony zeznał, że w lutym 2001 r. "Preslej" i "Czacha" wraz z kilkoma swoimi "żołnierzami" wynieśli go z jednego z lokali w Częstochowie, zapakowali do samochodu i wywieźli do miejskiego lasku. Tam pobili go siekierką i kijami bejsbolowymi, żądając haraczu od sprzedawanych narkotyków albo zaprzestania działalności w Częstochowie, tj. na terenie, który uważali za "swój".
Remigiusz K. - według prokuratury "handlarz na dużą skalę" - został wówczas pobity tak bardzo, że jeszcze półtora roku później, gdy wszczęto śledztwo, biegły z zakresu medycyny mógł potwierdzić charakter odniesionych przez handlarza obrażeń.
Siedmiu podejrzanych o pobicie mężczyzn, w tym Rafała P. "Presleja" i Andrzeja B. "Czachę", zatrzymano, a następnie osadzono w areszcie. Ósmy sprawca poszukiwany jest przez policję. W czasie dochodzenia prokuratura ujawniła inne ich przestępstwa - w mieszkaniach podejrzanych znaleziono m.in. pistolet gazowy, kominiarki i szereg innych przedmiotów pomocnych w przestępczej działalności.
Sprawcom grozi do 10 lat więzienia. Niektórym jeszcze więcej, ponieważ kolejnych przestępstw dopuścili się w warunkach recydywy.
Jak podkreślił Bernat, porachunki w świecie przestępczym również stanowią przestępstwo. Wymiar sprawiedliwości w takich sprawach ma utrudnione działanie, gdyż sprawcy rzadko decydują się na złamanie obowiązującej między nimi solidarności. Ujawnił przy tym, że prokuratura dysponuje nie tylko zeznaniami Remigiusza K., ale i innymi dowodami.