"Premier surowo skarcił Giertycha"
Opozycja krytykuje Romana Giertycha za apel o wprowadzenie europejskiego zakazu aborcji i propagowania homoseksualizmu. PiS podkreśla, że zgadza się z tymi założeniami, jednak zaznacza, że wicepremier występując w Heidelbergu nie prezentował stanowiska polskiego rządu. W "Śniadaniu w Trójce" poseł PiS Artur Zawisza powiedział, że premier bardzo surowo skarcił Romana Giertycha.
03.03.2007 11:10
W przyszłym tygodniu premier Kaczyński będzie żądał od ministra edukacji dalszych wyjaśnień - dodał Zawisza. Według niego w sensie doktryny moralnej Roman Giertych miał rację, jednak - jak zaznaczył - inna jest rola kaznodziei, a inna ministra.
Jerzy Szmajdziński z SLD uważa z kolei, że wypowiedź Romana Giertycha była kompromitująca. Według niego minister edukacji i jego ojciec, który jest eurodeputowanym chcą wprowadzić do Unii antysemityzm oraz brak tolerancji i szacunku dla innych poglądów. Jego zdaniem kompromituje to Polskę i pokazuje, że nasz rząd nie zna zasad, jakimi kieruje się Unia Europejska.
Bogdan Zdrojewski z PO zauważył, że od kiedy Roman Giertych został ministrem oświaty, każda jego wypowiedź uważana będzie za wystąpienie członka rządu. Zaznaczył przy tym, że każdy polityk wyjeżdżając za granicę i wypowiadając się w imieniu Polski powinien mieć do tego mandat.
Natomiast Wojciech Wierzejski z LPR podkreśla, że Roman Giertych przed wylotem do Heidelberga wysłał tekst wystąpienia do Komitetu Europejskiego Rady Ministrów. Zaznaczył, że polski wicepremier nie otrzymał odpowiedzi, więc uznał, że jest ono wyważone. Wojciech Wierzejski powiedział też, że Roman Giertych wezwał do debaty na temat fundamentalnych wartości, jak rodzina i życie. Wyraził przy tym przekonanie, że jest ona potrzebna.