"Prałat zmarnował mi syna"
Zrobię wszystko, żeby ratować swoje dziecko.
Pieniądze prałata J. zniszczyły mi syna. Jego plebania z
zewnątrz jest ładna, ale wewnątrz panuje w niej zło - wyznała
"Super Expressowi" Maria R., matka Sławka.
07.08.2004 | aktual.: 07.08.2004 07:25
Nie mam dowodów, że prałat wykorzystywał seksualnie syna (16 l.). Gdybym je miała, poszłabym na policję - opowiada Maria R. Niepokojące są jednak kwoty, które od niego dostawał. To duże pieniądze - do 1,5 do 8 tys. zł. Nie daje się ich za nic. Sławek nie chce o tym mówić. Zapewnia tylko, że ksiądz go nie skrzywdził.
W wakacje ubiegłego roku prałat wziął Sławka i jego kolegę do Berlina na kurs językowy. Mówił mi, że pojadą tam od razu. A oni siedzieli 2 dni w hotelu w Szczecinie. Co oni tam robili? Nie wiem - kobieta łka, relacjonuje "SE".
W maju poszłam do biskupa. Trzy dni później, 1 czerwca, J. zwolnił mnie z pracy - mówi. Maria opowiedziała arcybiskupowi Gocłowskiemu, co się dzieje na plebanii. Dwa dni później prałat zaprosił mnie do siebie, dał krzyż, różaniec i podziękował za pracę. 8 lipca ostatni raz prosiłam go, żeby syna zostawił w spokoju. Usłyszałam, że bzdury opowiadam.