Powrót generała Szwajcowskiego
Nadinspektor Kazimierz Szwajcowski wraca do pracy. Komendant główny policji Marek Bieńkowski zdecydował w piątek o przywróceniu go na stanowisko szefa śląskiej policji. Od 12 grudnia komendant śląskiej policji był zawieszony, bo prokuratura w Płocku miała zamiar przedstawić mu zarzut niedopełnienia obowiązków, kiedy kierował Centralnym Biurem Śledczym. Chodzi o podejrzenie przetrzymywania w 2000 roku w CBŚ analiz dotyczących prywatyzacji PZU.
Zdaniem prokuratury Apelacyjnej w Warszawie na razie nie można przedstawić Szwajcowskiemu zarzutu niedopełnienia obowiązków.
Zdaniem wielu policjantów Szwajcowski jest ofiarą zemsty politycznej. Kiedy kierował Centralnym Biurem Śledczym, jego oficerowie ujawnili, że politycy SLD ostrzegli samorządowców ze Starachowic powiązanych z mafią o planowanej akcji policji przeciwko nim.
Szwajcowski stracił stanowisko szefa CBŚ i został „zesłany” do Katowic. Objął stanowisko szefa największego garnizonu policji w Polsce. W ciągu kilkunastu miesięcy garnizon stał się jednym z najlepszych w kraju. Szwajcowski zamiast zbierać pochwały, przez ostatnie dwa tygodnie był zawieszony i groziła mu sprawa karna.
- Prokuratura płocka musi uzupełnić materiały — powiedział DZ Zbigniew Jaskólski z Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Prokuratura warszawska nadzorowała śledztwo prowadzone w Płocku. Jaskólski nie może ujawnić, co jest a czego brakuje w materiałach zebranych przez prokuratorów z Płocka, ponieważ sprawa ma klauzulę tajności. — Czy to oznacza, że generałowi mogą zostać w końcu przedstawione zarzuty? — zapytaliśmy Jaskólskiego. — Nieoficjalnie takie zarzuty są gotowe. Czy zostaną oficjalnie przedstawione, zależy od efektów dalszej pracy prokuratury z Płocka. Na razie postawienie zarzutów byłoby przedwczesne — powiedział Jaskólski.
Lech Dąbrowski z prokuratury w Płocku nie zna stanowiska Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. — Czekamy aż wrócą do nas akta sprawy z uwagami prokuratorów warszawskich — powiedział Dąbrowski. W środowisku policyjnym głośno mówi się o tym, że zarzuty wobec Szwajcowskiego to zemsta za aferę starachowicką. W czasach, kiedy kierował CBŚ, oficerowie Biura ustalili, że politycy SLD ostrzegli powiązanych z mafią samorządowców ze Starachowic o planowanej przeciwko nim akcji policji. Kiedy wybuchła afera, stanowiska stracili Szwajcowski i gen. Adam Rapacki, który nadzorował CBŚ. Czy prokuratura płocka dała się wmanewrować w polityczna zemstę na Szwajcowskim?
— W nic nie jesteśmy wmanewrowani. Nie znam jeszcze oficjalnego stanowiska Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, dlatego nie mogę tej sprawy komentować. Natomiast zgodnie z prawem, musieliśmy powiadomić komendanta policji o dotychczasowych wynikach śledztwa i o zamiarze postawienia komendantowi Szwajcowskiemu zarzutów — powiedział Lech Dąbrowski z prokuratury w Płocku.
Sławomir Starzyński