Potęga podświadomości
Kilogramy tabletek? Zdrowa żywność? Medycyna coraz częściej przekonuje, że najlepszy sposób na zachowanie zdrowia to apteka ukryta w naszym organizmie - czytamy w "Newsweeku".
14.06.2004 | aktual.: 14.06.2004 08:14
Nie lubimy do niej zaglądać, czasem nawet przyznawać, że ją mamy. Chcemy przecież kontrolować nasze życie, ona zaś jawi się jako kłębowisko nieuporządkowanych instynktów, urazów, emocji. Zdaniem autorów artykułu "Potęga podświadomości", czujemy się dumni z naszego człowieczeństwa, a podświadomość przypomina nam o tym, co łączy nas ze światem zwierzęcym.
Gdy psychoterapeuci odkrywają przed pacjentami podświadome motywy ich decyzji życiowych, zwykle w pierwszej chwili spotykają się z gwałtownym protestem. Jego istota zawiera się w słowach: "Jak to - moim życiem miałoby rządzić coś, o czym nie wiem?" - czytamy w "Newsweeku".
Ale podświadomość istnieje. I jak coraz częściej przekonuje nauka, wcale nie musi być naszym przekleństwem. Może być ratunkiem, zbawieniem, i to wcale nie wbrew naszej potrzebie kontroli. Najnowsze badania dowodzą, że tą ukrytą częścią psychiki możemy sterować - z wielkim dla nas pożytkiem - przekonują autorzy artykułu.
Gdy Norman Cousins, wydawca amerykańskiego magazynu literackiego "The Saturday Review", zapadł na rzadką chorobę powodującą rozpad kolagenu, tkanki spajającej komórki ciała, lekarze - po bezskutecznej terapii - dawali mu kilka miesięcy życia. Wtedy niemal zupełnie sparaliżowany Cousins uznał, że skoro ma umrzeć, to przynajmniej ze śmiechem na ustach. Wypisał się ze szpitala i zamiast ratować się lekami, oglądał w kółko filmy Charliego Chaplina. Śmiał się długo i serdecznie. Zamiast umrzeć, zupełnie wyzdrowiał - czytamy w tygodniku.