PolskaPoszukiwany Struś Pędziwiatr

Poszukiwany Struś Pędziwiatr

Trwają poszukiwania strusia, który uciekł z posesji Michała Karalusa w Borucinie. Egzotycznego ptaka włodarz powiatu nabył razem z domem i ogrodem.

Poszukiwany Struś Pędziwiatr

Prawdopodobnie strusica szuka partnera, którego obiecał jej przewodniczący Rady Gminy Chocz, Jan Stencel. Pobiegła jednak w kierunku Ostrowa. Ostatnio widziano ją w Grudzielcu i na leśnym dukcie w Borówcu.

Egzotyczny lokator starostowej posesji, kilkuletni struś afrykański opuścił w niedzielę wygodne legowisko w Borucinie i przepadł bez wieści. Dorosłą samicę strusia nabył Michał Karalus wraz z domem w Borucinie jako spuściznę po poprzednim właścicielu. Zwierzę zaprzyjaźniło się z domownikami do tego stopnia, że spadkobierca ptaka planował sprowadzić jej nawet partnera.

Pomóc miał w tym znany w okolicy ekspert i znawca strusi Jan Stencel z Chocza. Widać pan Jan zbytnio zwlekał z dowiezieniem kawalera, bo strusiowa panna wyłamała któregoś dnia ogrodzenie i wyruszyła w świat. Zaniepokojony starosta rozpoczął poszukiwania strusia w powiecie ostrowskim, bo tam podobno uciekł. Pędziwiatra poszukiwali DJ i słuchacze kaliskiego Radia Centrum. Były nawet wzmianki o nagrodzie, którą włodarz powiatu chce dać osobie, która ptaka zlokalizuje.

Dowcipniś ze stacji

Pierwszy sygnał o pojawieniu się strusicy nadszedł z Ostrowa Wielkopolskiego. – Zadzwonił do mnie pracownik stacji benzynowej z ulicy Odolanowskiej i poinformował, że struś biega w pobliskich ogrodach przy stacji i gonią go dzieci – mówi Michał Karalus.

– Udałem się natychmiast pod wskazany adres, ale ku mojemu zdziwieniu strusia nie było. Jeszcze większe zdziwienie okazał pracownik stacji benzynowej, który powiedział mi, że to nie on dzwonił do mnie w sprawie strusia. Ktoś po prostu zdobył się na niesmaczny żart.

Struś zamiast... koziołka

Struś był jednak widziany w okolicy. Dotarł nawet do Grudzielca, gdzie dożywiał się na pobliskiej łące. Przepłoszyły go dzieci i ptak czmychnął do lasu. Tam nad ranem spotkał go myśliwy, który wybrał się, by ustrzelić... koziołka. – Około piątej nad ranem mojego strusia napotkał jeden z myśliwych w lesie koło Borowca – wyjaśnia starosta. – Struś wypoczywał na dukcie i spoglądał bacznie na intruza. Bardziej zdziwiony był jednak myśliwy, który uszczypnął się w policzek, by się przekonać, że nie śni. Na dowód zrobił mu zdjęcie. Potem miał problem, bo struś nie chciał mu ustąpić z drogi. Dopiero, jak uruchomił silnik, nacisnął na klakson, to ptak ustąpił. Zaraz potem zadzwonił do radia Centrum.

Z głodu nie padnie

Kiedy we wtorek oddawaliśmy gazetę do druku, strusia ciągle poszukiwano. Okazuje się, że ptak nie jest dla nikogo zagrożeniem, a jego jedynym wrogiem może być tylko człowiek i tego obawia się najbardziej pleszewski starosta. – Struś z głodu nie padnie – zapewnia Karalus. – Żywi się trawą i ziarnem zbóż. Na szczęście na polach jest tego dostatek. Obawiam się tylko, by ktoś nie zagonił go do zagrody i przypadkiem nie ubił dla mięsa.

Najsłynniejsze ucieczki

W latach 60. z poznańskiego zoo uciekła para szympansów. Ulokowały się niemal za płotem – jeden w mieszkaniu w kamienicy, drugi wybrał piwnicę. W latach 90. ulicą Zwierzyniecką przebiegły wielbłądy – uciekinierzy z planu filmowego ,,Poznańskiego Czerwca”. W sylwestrową noc ,,na miasto” wybrał się także wilk grzywiasty. W wolności zasmakował też żuraw, który ostatecznie wylądował... na Jeżycach. Wczesną jesienią 2003 roku z Nowego Zoo uciekły grupowo, robiąc podkop pod ogrodzeniem niczym filmowy Franek Dolas, aguti – małe gryzonie rodem z Ameryki Południowej. Kilka lat temu w Obornikach przez uchylone okno uciekł pyton Pytuś, a w ubiegłym tygodniu, po kilku dniach wolności, do właściciela wrócił pająk ptasznik. BEM

Jacek Tomczak

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)