Postawili Berlusconiemu ultimatum
Ultimatum pod adresem premiera Silvio Berlusconiego i serię postulatów, m.in. przeniesienia do Lombardii kilku ministerstw, skierowała współrządząca Włochami separatystyczna Liga Północna. W niedzielę odbył się zlot tej partii w mieście Pontida koło Bergamo.
Przywódca Ligi Umberto Bossi, który jest sojusznikiem szefa rządu od ponad 17 lat, powiedział w przemówieniu: - Drogi Berlusconi, twoja funkcja premiera stanie pod znakiem zapytania od następnych wyborów, jeśli nie zostanie zrobiona cała seria rzeczy.
- Niech Berlusconi nie uważa, że wszystko jest przesądzone. Liga może powiedzieć mu: stop - oświadczył lider prawicowego ugrupowania.
Następnie Bossi długo wymieniał postulaty swej partii. Jednym z najważniejszych było żądanie rezygnacji Włoch z udziału w operacji militarnej w Libii po to, by odzyskać pieniądze, które są potrzebne, aby móc obniżyć podatki. - Obciążenia podatkowe przekroczyły wszelkie granice - dodał.
- Dzisiaj pieniądze można uzyskać kończąc misje wojenne, które kosztują bardzo dużo. Tylko misja w Libii, w tym bomby i nielegalna imigracja, kosztowała miliard euro - oznajmił Bossi, który jest ministrem do spraw reform.
Kolejny postulat Ligi, od lat sprzeciwiającej się centralnym władzom w Rzymie, to przeniesienie na północ Włoch kilku ministerstw, między innymi pracy, finansów, i uproszczenie legislacji.
Minister Bossi podkreślił, że z Wiecznego Miasta należy wyprowadzić również resort rozwoju gospodarczego, bo - jak stwierdził - w Rzymie "produkuje się tylko biurokrację".
Powiedział następnie, że jego ministerstwo, a także kierowany przez Roberto Calderolego z Ligi resort do spraw uproszczenia legislacji "będą w Lombardii, w Monzy", gdzie - wyjaśnił - burmistrz już oddał do dyspozycji siedzibę dla nich.
- W sprawie ministerstw Berlusconi podpisał już dokument, a potem się zes... - powiedział wulgarnie Umberto Bossi w swym wystąpieniu.
Sympatycy i działacze Ligi wznosili w reakcji na słowa o kosztach, jakie pochłaniają władze w Rzymie, okrzyki: "sececja!". Bossi skwitował je następująco: "Jeśli chcecie secesji, trzeba się przygotować". I znów użył wulgaryzmu.
Według organizatorów w mitingu na błoniach Pontidy wzięło udział 80 tysięcy osób.
Słów koalicjanta nie skomentował premier Silvio Berlusconi. Politycy z jego partii Lud Wolności postulat przeniesienia ministerstw ocenili jako nie na miejscu. Burmistrz Rzymu Gianni Alemanno z ugrupowania szefa rządu oświadczył: - Trzeba natychmiast poddać pod głosowanie w parlamencie jasny wniosek, który będzie interpretował to, co jest zapisane w konstytucji: stolicą jest Rzym.
- Nie można tego kwestionować, ministerstw nie można przenieść - wskazał Alemanno.
Centrolewicowa opozycja ocenia zaś, że wystąpienie przywódcy Ligi stanowi zapowiedź rozbratu tej partii z formacją premiera.