Porwanie na niby
Było ich dwóch, mieli na głowach kominiarki. Skrępowali mężczyznę, który wyszedł ze "Stoczniowca", jednego ze
sklepów w Policach. Wepchnęli go do forda mondeo i z piskiem opon
ruszyli w kierunku Szczecina - relacjonuje "Głos Szczeciński".
26.01.2006 | aktual.: 26.01.2006 08:02
- Wszystko obserwował 16-latek, zadzwonił do oficera dyżurnego i dokładnie opisał zdarzenie, podał nawet numery z tablic rejestracyjnych auta - mówi podinsp. Bogdan Jankowski, zastępca komendanta KP Policji w Policach. - Poinformowaliśmy natychmiast kolegów z komend miejskiej i wojewódzkiej Policji w Szczecinie i podjęliśmy akcję poszukiwawczą.
Samochód został namierzony i po ok. 40 minutach i zatrzymany na al. Wojska Polskiego w Szczecinie, na wysokości budynku telewizji. W akcji uczestniczyły trzy radiowozy. Przez półtora godziny zablokowana była jedna nitka ulicy. Cała trójka została zatrzymana przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności. Wyciągnięto ich z auta, położono na ziemię i skuto w kajdanki.
Zatrzymani zostali przekazani do komendy w Policach. Tu się okazało, że 39-letni Grzegorz K. z 22-letnim Jerzym P. chcieli zrobić żart swojemu koledze, 26-letniemu Marcinowi K. z Polic. Sfingowali porwanie, by go nastraszyć dla kawału.
- Wszystko wskazywało na napad i porwanie, dlatego przy próbie ucieczki forda funkcjonariusze mogli użyć broni - dodaje komendant Jankowski. - Ten głupi żart mógł dla tych mężczyzn skończyć się tragicznie.
Za próbę rzeczywistego uprowadzenia grozi kara do 5 lat więzienia. W tym przypadku policja będzie wnioskować o karę za wykroczenie.(PAP)