Polska delegacja jak terroryści?
Wysoko oceniana przez marszałka Senatu
Longina Pastusiaka wizyta w Kanadzie zakończył się nieprzyjemnym
incydentem - przed odlotem do Polski polska delegacja, w tym
marszałek, została poddana bardzo szczegółowej i rygorystycznej
kontroli na lotnisku w Calgary.
23.10.2004 | aktual.: 23.10.2004 20:32
Podczas odprawy, przeprowadzonej wieczorem miejscowego czasu, senator Krystyna Sienkiewicz musiała zdjąć buty, a żonie marszałka bardzo skrupulatnie przeszukano całą zawartość torebki i przez dłuższą chwilę sprawdzano ją wykrywaczem metali. Marszałek Pastusiak złożył protest kierownictwu lotniska.
Całe zdarzenie obserwowali ze zdziwieniem czekający na odprawę pasażerowie innych samolotów. Niezwykle nieprzyjemny incydent - powiedziała senator Sienkiewicz dziennikarzom towarzyszącym marszałkowi podczas wizyty w Kanadzie. - Oceniam to jako całkowite nieporozumienie, coś niebywałego wobec świetnie zorganizowanej, bardzo merytorycznej, bardzo dobrej wizyty. Jej zdaniem, zawiodły służby ambasady polskiej lub kierownictwo lotniska.
Zostaliśmy poddani takiemu badaniu, jak grupa terrorystyczna, jak dzicy kowboje gdzieś z Zachodu Ameryki, a nie cywilizowana delegacja Senatu RP. Ze zdejmowaniem butów, niemal z przeszukiwaniem naturalnych otworów ciała i zarekwirowaniem drobnych przedmiotów - dodała Sienkiewicz.
Senator zapowiedziała, że zwróci się do ministra spraw zagranicznych o wyjaśnienie, czy Charge D'affaires - który był najwyższym rangą przedstawicielem ambasady polskiej towarzyszącym delegacji - nie dopełnił swoich obowiązków, czy też "całkowicie zaniechał pełnienia swej roli".
Małgorzata Parfianowicz