Polkowice: omal nie doszło do paniki
Po środowym potężnym tąpnięciu w kopalni miedzi Rudna w Polkowicach, niewiele brakowało by doszło do paniki w mieście. Na szczeście udało się zapanować nad emocjami meiszkańców. Wszystkie służby dyżurne pozostają w stanie gotowości.
Siła wstrząsu przeraziła mieszkańców Polkowic. Kilkadziesiąt minut później pojawiły się pierwsze oznaki paniki. Polkowiczanie powtarzali sobie plotkę, że niektórym budynkom grozi zawalenie, a w ciągu godziny dojdzie do następnego tąpnięcia.
Te informacje nie są prawdziwe - zapewniała burmistrz Polkowic, Stanisława Bocian, która rozmawiała z mieszkańcami. Sytuacja powoli wróciła do normy.
Bernard Nowak z wydziału zarządzania kryzysowego polkowickiego starostwa poinformował, że w mieście nie doszło do rozszczelnienia sieci gazowej.
Rozpoczęło się szacowanie strat. W wielu mieszkaniach poprzewracały się meble, popękały ściany i oderwał się tynk. Najważniejsze jednak, że poza tymi szkodami nie ucierpieli ludzie ani pod ziemią ani na niej.
Czterej górnicy, którzy byli w zagrożonej części kopalni Rudna, o własnych siłach zdołali opuścić rejon wstrząsu - poinformował Jan Kurasz z Polskiej Miedzi. (mp)