Politycy sobie, a Polacy sobie
Sytuacja gospodarcza jest fatalna, Leszek
Miller pozostawił po sobie w spadku Polskę zadżumioną aferami.
Najważniejsze problemy nie zostały rozwiązane, bezrobocie rośnie,
a służba zdrowia znalazła się w całkowitej ruinie. Weszliśmy do
Unii Europejskiej, ale nikt nie ma pomysłu ani czasu, aby
wykorzystać te szansę. Dlaczego? Bo nasi politycy biją się właśnie
o władzę - pisze Grzegorz Jankowski, redaktor naczelny "Faktu".
07.05.2004 | aktual.: 07.05.2004 07:14
Parlament, na który znakomita większość Polaków patrzy ze wstrętem, trwa sobie w najlepsze, bo posłowie SLD i kilku mniejszych zagrożonych partyjek, boją się, że stracą posady. Dlatego zamiast myśleć o nowych wyborach, myślą o tym, jak przedłużyć agonię Sejmu. Stąd wziął się przecież pomysł z powołaniem rządu Marka Belki, w którego przyszłość nikt nie wierzy - zauważa publicysta dziennika.
SLD poparł Belkę, ale tylko z powodów taktycznych. Belka to kandydat prezydenta, więc jego klęska byłaby porażką Kwaśniewskiego. Nie chcąc oddawać pałeczki w ręce prezydenta, SLD próbuje nowego rozdania. Tym rozdaniem miał być Józef Oleksy. Gdy prezydent zablokował tę kandydaturę, wysunięto Janusza Wojciechowskiego z PSL. Ludowcy - podobnie jak SLD - są zagrożeni klęską w nowych wyborach. Wspólny rząd byłby więc na rękę i im, i SDL. Nie byłby jednak na rękę Polakom, którzy już mają dość tego żenującego widowiska - konkluduje Jankowski na łamach "Faktu". (PAP)