Policyjna pętla
Byli zabici i ranni... Terroryści z Al-Kaidy postawili wczoraj na nogi gdańskich policjantów. Na Stogach podrzucili bomby - w tramwaju i autobusie. W jednym przypadku doszło do eksplozji.
Wycofacie swoje wojska z Iraku! Jeśli nie, odpalimy ładunki - usłyszał wczoraj oficer dyżurny policji. Głos w słuchawce powiedział jeszcze, co i gdzie ma wylecieć w powietrze. Tramwaj nr 15 był w drodze między przystankiem Stogi-Pasanil a pętlą. Motorniczy zatrzymał wóz, pasażerom opowiedział "bajeczkę" o awarii i polecił wyjść na zewnątrz. Uwierzyli.
Na miejscu pojawili się funkcjonariusze z Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji z pirotechnikiem i beczką do wywozu ładunku. Przyjechali też strażacy, strażnicy miejscy, pogotowie ratunkowe. Zatrzymano ruch, wyznaczono strefę bezpieczeństwa. Za chwilę ruszył pies - nie było najmniejszych wątpliwości, że w wagonie jest bomba. Była w drugim wagonie pod siedzeniem. Potem wszedł policyjny pirotechnik. Kiedy zabezpieczał znalezisko, doszło do potężnej eksplozji... na pętli tramwajowej, w oddalonym o kilkaset metrów autobusie.
Tym razem pasażerowie nie zdążyli wysiąść. Kilka osób zginęło, kilkanaście zostało rannych. "Celem ćwiczeń było sprawdzenie koordynacji wszystkich służb. Akcja przebiegała sprawnie" - brzmi komunikat policji. - Jesteśmy przede wszystkim po to, żeby zapobiegać - mówi Adam Atliński, rzecznik gdańskiej komendy. - Jednak ostatnie lata pokazały, że jest inaczej. Dlatego nieustannie ćwiczymy.
Darek Janowski