Polacy piszą listy do posłów
Od wielu lat Sejm nie przeżywał takiego
nawału korespondencji, jak w tej kadencji. Jeśli tak dalej
pójdzie, obecny Sejm dostanie dwa razy więcej listów niż poprzedni
- ocenia "Życie Warszawy".
Przez całą zeszłą kadencję Polacy przysłali do Sejmu nieco ponad 209 tys. listów. Teraz nie minęła jeszcze połowa kadencji, a sejmowe biuro korespondencji odnotowało już prawie 180 tys. listów. Każdy z nich jest w Sejmie czytany, rejestrowany i archiwizowany. Tam, gdzie tylko się da, na listy odpowiadamy lub przekazujemy sprawy do właściwych urzędów- zapewnia Włodzimierz Zając, szef biura korespondencji Kancelarii Sejmu. Odpowiedzi urzędnicy odsyłają na ok. 25% listów.
Jak się okazuje w tej kadencji do Sejmu przychodzi zdecydowanie mniej listów dotyczących problemów nędzy, ubóstwa i biedy. W poprzedniej kadencji było ich dużo więcej - mówi Zając. Za to ciągle sporo jest listów od aresztantów i więźniów, którzy skarżą się na warunki w więzieniach i krzywdzące wyroki. Sporo piszą też emeryci i renciści o problemie waloryzacji.
Przeżywamy niedosyt merytorycznej korespondencji, która zawiera uwagi i wnioski, które można następnie wykorzystać w pracach nad projektami ustaw. Właśnie takie listy są dla nas najcenniejsze - dodaje Zając. Jeśli już takie listy się zdarzają, kierowane są do odpowiednich komisji sejmowych, a uwagi w nich zawarte niejednokrotnie wykorzystywane są potem w pracach legislacyjnych. (PAP)