Poczta trwoni naszą kasę
"Super Express" dotarł do dokumentów z
kontroli wewnętrznej Poczty Polskiej. Wynika z nich, że listy i
paczki idą w żółwim tempie i często giną. W ubiegłym roku w
urzędach pocztowych przybyło za to 65 dyrektorów i 1438 kierowników.
15.02.2006 | aktual.: 15.02.2006 07:11
Tadeusz Bartkowiak, były dyrektor generalny, przed odejściem ze stanowiska zadbał o swoich kolegów - pisze dziennik. Zmienił strukturę organizacyjną przedsiębiorstwa - powołał piony biznesowe w miejsce istniejących od lat dyrekcji regionalnych. Efekt? Setki dodatkowych, niepotrzebnych stanowisk.
Jak podaje gazeta na podwyżki dla kadry kierowniczej wydano ponad 14 mln zł, ekwiwalenty za używanie prywatnych aut wzrosły o kolejne 14 mln zł. Po wdrożeniu nowej struktury przybyło samochodów służbowych i biur - roczny koszt najmu wzrósł o 2,2 mln zł.
Z informacji gazety wynika, że nikogo z kadry kierowniczej w Poczcie Polskiej zwolnić nie można, chyba że dyscyplinarnie, bo Bartkowiak podpisał takie porozumienie ze związkami zawodowymi. Nowe kontrakty dyrektorów Poczty kończą się dopiero w 2009 r. Poza tym - według dziennika - były szef Poczty nadal pobiera wysoką pensję, okres wypowiedzenia kończy mu się dopiero w maju br.
Zmiany te nie przyczyniły się do poprawienia sprawności działania urzędów pocztowych. Z poufnej informacji skierowanej do kierownictwa Poczty, do której dotarł "Super Express" wynika, że w IV kwartale 2005 r. "liczba zaginionych przesyłek wzrosła o ponad 100%, a poziom terminowości obniżył się do wartości poniżej wszelkich norm przewidzianych dla obrotu pocztowego" - czytamy w cytowanym przez dziennik dokumencie. (PAP)
Więcej: rel="nofollow">Super Express - Poczta trwoni naszą kasęSuper Express - Poczta trwoni naszą kasę