Pochował żonę w ogródku
14 lat temu mężczyzna pochował żonę w
przydomowym ogródku. Dopiero pod groźbą przymusowej ekshumacji
mieszkaniec Dębna obiecał przenieść trumnę ze zwłokami żony na
cmentarz - informuje "Gazeta Lubuska".
Żona mieszkańca Dębna, który nie życzy sobie podawania nazwiska w gazecie, zmarła w 1993 r. Chciał ją mieć blisko siebie, więc w przydomowym ogrodzie wybudował okazały grobowiec. Drewnianą trumnę umieścił w szczelnej metalowej. Grobowiec poświęcili księża.
Jeszcze przed uroczystym pogrzebem gmina uprzedziła pana Zenona, że narusza prawo. Bo ludzkie zwłoki wolno chować tylko na cmentarzu. Tymczasem bezskutecznie starał się on zalegalizować grobowiec na swoim ogrodzie. Kolejni burmistrzowie Dębna nie egzekwowali jednak wyroków sądowych. Teraz zdecydował się na to burmistrz Piotr Downar - zauważa "GL".
Burmistrz przekonał radnych, by w budżecie gminy przeznaczyli 1,8 tys. zł na przymusową ekshumację zwłok z ogrodu na cmentarz. Domaga się jej komornik, który chce sprzedać zadłużoną posesję mężczyzny, a z grobowcem i trumną nikt nie chce jej kupić. Pieniądze za nieruchomość mają być przeznaczone również na wypłatę zaległych wynagrodzeń pracowników, których przed laty w swej firmie zatrudniał mężczyzna.
Kolejny raz zwrócimy się o dobrowolną ekshumację. W razie odmowy wynajmiemy firmę, która przeniesie trumnę na cmentarz - zapowiada burmistrz. Pan Zenon na to: Wolę zrobić to sam. Mężczyzna zapewnia "GL", że sam wreszcie wykona wyrok sądu. Do końca marca przeniosę żonę do rodzinnego grobowca na starym cmentarzu - mówi. Mieszkańcy Dębna różnie traktują te zapewnienia. To porządny człowiek, więc chyba zrobi to, co obiecał - uważają jego sąsiedzi.
Znów będzie zwodził gminę i sądy. On celowo pobudował grobowiec w ogrodzie, żeby nikt nie wyrzucił go z posesji. To jego wyrachowany sposób na dłużników i komorników - przekonują inni. Ekshumacje wolno wykonywać od 15 kwietnia do 16 października - pisze gazeta. (PAP)