"Pobił mnie strażnik miejski"
49-letni Jan P. z Nowej Huty twierdzi, że został pobity przez strażnika miejskiego. Sprawą zajął się sąd.
29 lutego na os. Zielonym 27-letni Paweł C., strażnik miejski, po sprzeczce z byłym kaskaderem Tomaszem S. zaatakował go pałką. Zadał mu co najmniej kilka uderzeń, uszkodził łokieć, spowodował obrażenia pleców.
- Naszym zdaniem przekroczył swoje uprawnienia - mówi prokurator Marcin Lichosik. I za to Paweł C. odpowiada teraz przed sądem. Prokurator zarzuca mu także niezgodne z prawdą wpisy do służbowego notatnika oraz zawiadomienie policji o przestępstwie, którego nie było. Paweł C. zgłosił bowiem, że to właśnie Tomasz S. naruszył jego nietykalność cielesną.
Na ławie oskarżonych zasiada także strażniczka, 29-letnia Agnieszka M.-P. Prokuratura zarzuca jej poświadczenie nieprawdy w dokumentach i fałszywe zeznania co do okoliczności incydentu.
Strażnicy nie przyznają się do winy. Zarówno łysiejący, niski Paweł C. , jak i umalowana blondynka Agnieszka M.-P. zjawili się w sądzie w służbowych uniformach. - To chyba pomyłka, że na rozprawy przychodzą w mundurach. Przecież oskarżeni lekarze nie zjawiają się tu w kitlach, a księża w sutannach - komentowali świadkowie.
Właśnie na zeznaniach świadków zdarzenia sąd skupiał w czwartek uwagę. - Słyszałam, jak Tomasz S. powiedział do strażnika: "Ciąg się frajerze", a wtedy strażnik rzucił się na niego z pałką - opowiadała Marzena K., fryzjerka.
- Pokrzywdzony tylko się bronił, zasłaniał rękami, nie był agresywny - zeznała. - Potem przybiegła strażniczka i odciągała swojego kolegę - dodała. Fryzjerka nie była pewna, ile trwało bicie Tomasza S. Może trzy, może pięć minut. W końcu zjawił się inny patrol straży miejskiej, a po dłuższej chwili policja.
- Wcześniej mówili, że nie przyjadą do tego zdarzenia - zeznawał kolejny świadek, wysoki, dobrze zbudowany 26-letni Krzysztof L., monter-spawacz. Stał po drugiej stronie ulicy. Najpierw usłyszał kłótnię, potem ujrzał, jak strażnik podbiega do pokrzywdzonego, przypadkowo się potyka, wywraca, wstaje i wtedy atakuje Tomasza S. pałką. Bił kilka razy po nogach, plecach. - Potem kazał mu stanąć przy ścianie budynku i szarpał w jakimś szale - zeznawał świadek.
Tomasz S., pokrzywdzony, miał też swój proces w związku z incydentem na os. Zielonym. Został skazany za znieważenie strażnika Pawła C.
Marek Anioł, rzecznik prasowy krakowskiej straży miejskiej, mówi, że oskarżeni funkcjonariusze dalej pracują, bo nie ma w ich sprawie prawomocnego wyroku. - Dopiero wtedy możemy podjąć kroki, by opuścili nasze szeregi - dodaje.
Pytany, czy strażnik może użyć pałki, gdy ktoś go obrazi, rzecznik odpowiada, że raczej nie. - Wszystko zależy od sytuacji, ale gdy ktoś jest trzeźwy, nieagresywny, to takie środki są niedozwolone. Tego uczymy naszych ludzi - zapewnia Anioł.
Przeczytaj więcej w "Polsce Gazecie Krakowskiej"