PiS odbiera Kaczyńskiemu ochronę
Koniec z zastępem postawnych mężczyzn z bronią w najbliższym otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego. Władze PiS przejrzały finanse partii i zdecydowały, że ochrona prezesa pochłania zbyt dużo środków. W najbliższych miesiącach liczba ochroniarzy ma zostać ograniczona.
Bezpieczeństwo Jarosława Kaczyńskiego to priorytet PiS. Dlatego do jego ochrony wynajmowana jest firma, założona przez byłych funkcjonariuszy jednostki antyterrorystycznej GROM.
Postawni mężczyźni w garniturach z bronią nie odstępują polityka na krok. 24 godziny na dobę pilnują domu prezesa PiS na warszawskim Żoliborzu i towarzyszą mu w biurze oraz w czasie wyjazdów na spotkania z wyborcami. W potencjalnie najbardziej ryzykownych sytuacjach, gdy Kaczyński jest wśród tłumu zwolenników, ochrania go nawet 6-8 osób.
PiS uznało to za niezbędne, ponieważ szef partii otrzymuje wiele pogróżek. Zdarzyło się nawet, że w listach adresowanych do Kaczyńskiego znajdowały się łuski po nabojach. Na dodatek, kilka lat temu do łódzkiego biura PiS wtargnął mężczyzna z bronią. Zastrzelił działacza partii Marka Rosiaka i zranił Pawła Kowalskiego. Ryszard C. zeznał, że jego celem był Jarosław Kaczyński.
Co się więc stało, że PiS zamierza ograniczyć wydatki na ochronę, a tym samym liczbę prywatnych ochroniarzy prezesa? – Analiza wydatków partii z ostatnich lat wykazała, że środki wydawane na ochronę były nad wyraz wysokie. Nie ma racjonalnych powodów, by tyle kosztowała. Można zapewnić bezpieczeństwo prezesowi za mniejsze pieniądze, mając pewność, że nic złego się nie stanie – mówi WP osoba z PiS, która prosi o anonimowość. Wydatki analizuje nowa skarbnik partii posłanka Beata Szydło. Wcześniej przez kilka lat finansami zajmował się Stanisław Kostrzewski, ale w połowie ubiegłego roku rozstał się z PiS.
Partia nie chce zdradzić ilu ochroniarzy zostanie przy prezesie, bo mogłoby to ułatwić potencjalnym zamachowcom atak na niego. - W 2010 r. Ryszard C. zabił pracownika łódzkiego biura PiS i krzyczał, że chciał zabić Prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Do tego dodać trzeba różne pogróżki kierowane pod jego adresem. Dlatego konieczne było i nadal jest zapewnienie należytej i profesjonalnej ochrony prezesowi PiS. Ze względów bezpieczeństwa nie informujemy o szczegółach, w jaki sposób jest to zapewnione - mówi WP Krzysztof Łapiński, zastępca rzecznika prasowego partii.
Na pewno współpraca z firmą Grom Group będzie ograniczana w najbliższych miesiącach. Nie można tego zrobić od razu, ponieważ PiS podpisało długoterminową umowę z ochroną i trzeba poczekać, aż się skończy.
PiS słono płacił firmie byłych GROM-owców. W 2013 roku było to – jak wynika ze sprawozdania finansowego partii – 1,8 mln zł. Wcześniej 1,1 mln.
Magda Kazikiewicz, Wirtualna Polska