PiS ma problem z wyborczymi listami
Według szefa PO Macieja Płażyńskiego, problemem w podpisaniu koalicyjnej umowy samorządowej z PiS nie są względy ideowe, a tylko obsada miejsc na wspólnych listach kandydatów do sejmików wojewódzkich.
06.06.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Nadal nie wiadomo więc, kiedy zostanie podpisane porozumienie dotyczącego wspólnego startu Platformy oraz PiS w wyborach samorządowych. Umowa została parafowana 24 maja. Zgodnie z tym porozumieniem, PO i PiS mają wystawić wspólne listy kandydatów do sejmików wojewódzkich oraz nie będą zawierać po wyborach koalicji politycznych z SLD.
Parafowałem w imieniu Platformy tekst porozumienia i my od dawna jesteśmy gotowi je podpisać; PiS zgłasza jakieś wątpliwości i trochę nas to dziwi" - powiedział w czwartek po południu Płażyński.
Jego zdaniem, aktualna wątpliwość nie jest związana z "treścią ideową", a dotyczy podziału miejsc na listach kandydatów. _ Tutaj nie ma co opowiadać, że są jakieś różnice w podejściu do SLD, czy w stanowisku, że trzeba budować twardą linię w stosunku do lewicy. Problem jest w obsadzie miejsc na listach_ - powiedział szef Platformy.
Płażyński zaznaczył, że według Platformy powinna być naprzemienność w umieszczaniu kandydatów na liście, tzn. jeśli w danym okręgu pierwsza byłaby osoba z PiS, to druga byłaby z PO, następna znowu z PiS, kolejna z PO, itd. Jego zdaniem, na liście połowa miejsc powinna być dla PO, a połowa dla PiS.
Lider Platformy ocenił, że taka propozycja jest racjonalna w każdej koalicji. Płażyński uważa, że _ pomysł, aby były takie okręgi, gdzie ludzie z PiS byliby na np. pięciu pierwszych miejscach jest niezasadny i nie spowoduje zsumowania się elektoratów. _ Mam nadzieję, że koledzy z PiS szybko zmienią zdanie i podpiszemy porozumienie - podkreślił. (reb)