Partia tylko dla Kaszubów
W Gdańsku powstaje pierwsza w kraju partia
narodowa - ale nie dla Polaków. Najsłynniejszy polski Kaszuba -
Donald Tusk - jest przeciw - pisze "Gazeta Wyborcza".
"Taka inicjatywa źle się będzie Polakom kojarzyć i tylko zaszkodzi naszej sprawie" - mówi Artur Jabłoński, prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego (ZKP). Kaszubską Partię Narodową (KPN) tworzy kolega Jabłońskiego z zarządu Zrzeszenia - nauczyciel Witold Bobrowski. Centroprawicowy program KPN zawiera zastrzeżenie - członkiem może być tylko osoba deklarująca narodowość kaszubską. Bobrowski w ogóle nie chciał rozmawiać z "Gazetą Wyborczą" po polsku, ale wyłącznie po kaszubsku. "Wynajmijcie tłumacza, bo ja nie będę rezygnował ze swojego języka" - stwierdził. "To byłaby dyskryminacja".
"Pomysł jest absurdalny" - mówi Donald Tusk, lider PO i członek ZKP. "To jedno z najstarszych polskich plemion często podkreśla, że nie ma Kaszub bez Polski i Polski bez Kaszub" - dodaje.
Jednak polityk PO i burmistrz gminy Brusy Jerzy Fijas nie ma nic przeciwko KPN: "Wśród wielu kolegów panuje przekonanie, że jako Kaszubi jesteśmy traktowani przedmiotowo. Trzeba to zmienić, a ogólnopolskie partie, w tym moja własna, nam tu wiele nie pomogą" - mówi "Gazecie Wyborczej".
W Polsce żyje ok. pół miliona Kaszubów. Nie są oni - w odróżnieniu od Niemców - zarejestrowaną w Polsce mniejszością narodową. KPN ma więc małe szanse w najbliższych wyborach parlamentarnych (musiałaby przekroczyć 5-proc. próg wyborczy). Witold Bobrowski liczy na sukces KPN w wyborach do gmin, powiatów i sejmiku oraz Parlamentu Europejskiego, w którym od początku jego istnienia działają partie narodowe i regionalne, obecnie skupione w Wolnym Sojuszu Europejskim (10 eurodeputowanych) - informuje "Gazeta Wyborcza".
Odrzucają tradycyjny podział na lewicę i prawicę, w zamian proponują "tworzenie narodów wolnych od państw" oraz "Europy stu flag". Do WSE należą m.in. Blok Nacjonalistów Galicji, Narodowa Partia Baskijska, Szkocka Partia Narodowa, Unia Ludu Korsyki i Flamandzka Unia Narodowa - czytamy w dzienniku. (PAP)