Panienki na wyjeździe
O podjęcie zdecydowanych działań w sprawie prostytutek lub przekazanie sprawy stosownym instytucjom odpowiedzialnym za porządek publiczny zaapelował do prezydenta Jacka Majchrowskiego Marek Bogdanowicz z Akcji Zobaczyć Człowieka. Sprawa dotyczy "profesjonalistek", które z okolic ulicy Pawiej przeniosły się w rejon ulic Radziwiłłowskiej, Curie-Skłodowskiej, Zamenhoffa i Kopernika.
- Z wielkim podziwem obserwuję rozmach prac remontowych ulicy Pawiej i zmiany zachodzące w okolicach Dworca Głównego. Chciałbym jednak, by przy okazji rozwiązano bardzo poważny problem związany a raczej spowodowany przez tę sytuację - mówi Marek Bogdanowicz. - Otóż remontowane okolice były wcześniej miejscem pracy pań i panów trudniących się najstarszym zawodem świata.
Teraz osoby te przeniosły się w najbliższe dogodne okolice. Stanowi to znaczne utrudnienie dla mieszkańców. Bogdanowicz dodaje, że otrzymał wiele skarg w tej sprawie od osób mieszkających w rejonie ulic m. in. Zamenhoffa, Westerplatte i Radziwiłłowskiej. - Sam mieszkam niedaleko. Wielokrotnie byłem świadkiem zakłócania spokoju, awantur i pijaństwa. Nie mówiąc o tym, że dzieci i młodzież narażone są na widok prostytutek nagabujących klientów, widzą też ślady po ich spotkaniach z klientami. Tak być nie powinno - mówi.
W imieniu mieszkańców Marek Bogdanowicz wysłał w tej sprawie pismo do prezydenta, domagając się m.in. monitorowania zjawiska i podjęcia zdecydowanych działań. - Mam świadomość, że wyrzuceni z tych okolic i tak zaczną pracę w innym miejscu ale nie znaczy to, że nie należy nic robić - dopowiada. - To nie jest tak, że miasto nie interweniuje w sprawie prostytucji - odpowiada Marcin Helbin, rzecznik prasowy prezydenta Jacka Majchrowskiego.
- Nie jesteśmy jednak w stanie zabronić nikomu stania na chodniku. Nie zapominajmy, że prostytucja nie jest w Polsce karalna. Karze podlega tylko sutenerstwo i nagabywanie klientów. I na to zwracają uwagę miejskie służby porządkowe, bez względu na fakt, gdzie zjawisko prostytucji ma miejsce czy przy Pawiej czy przy Curie-Skłodowskiej. Marcin Helbin dodał, że pomijając pismo Marka Bogdanowicza w przedmiotowej sprawie nie dotarły do niego skargi innych mieszkańców. - Pan Bogdanowicz otrzyma odpowiedź na swoją petycję z urzędu miasta. Wyszczególnimy jakie działania miasto podejmuje, by sprawę rozwiązać - wyjaśnił.
MST