Palikot: może będę premierem, a może prezydentem
Po następnych wyborach powstanie koalicja Ruchu Palikota z PO. To będzie koalicja wielkiej zmiany, jeśli Ruch będzie w niej głównym rozgrywającym - zapowiada Janusz Palikot w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Mówi, że jego ambicją jest wygrać wybory parlamentarne, zostać premierem i dokonać korekty kapitalizmu. Dzisiaj nie widzi ani w PiS, ani u Tuska pomysłu na szybki rozwój Polski. Twierdzi, że muszą przyjść ludzie Palikota i on osobiście, by dokonać skoku cywilizacyjnego. - Pewnie nie uda się tego zrobić bez PO, więc nie jest moim celem dobicie Platformy - dodaja Palikot.
Zapytany, czy nie boi się utraty zaufania wyborców w przypadku poparcia emerytalnej reformy Tuska, odparł, że boi się, a jeszcze bardziej boją się jego koledzy z klubu. - Bo do tej pory byliśmy na fali rosnącej, a teraz mam się zderzyć ze ścianą i stracić te kilka procent. Ale jeśli kogoś dręczą wątpliwości, czy ja dam radę jako premier, to będzie miał dowód - akcentuje Palikot.
Dlatego uważa, że gdyby na rok przed wyborami parlamentarnymi Kwaśniewski zdecydował się zaangażować i namówił część środowisk lewicowych - w tym SLD - do skonsolidowania, wtedy można osiągnąć zwycięstwo. Zdaniem Palikota Kwaśniewski byłby znakomitym kandydatem na premiera takiego połączonego obozu.
- Zakładając, że wybory prezydenckie zgodnie z planem odbędą się tuż przed parlamentarnymi, muszę jako szef partii kandydować na prezydenta - mówi rozmówca "Gazety Wyborczej". - Inaczej straciłbym przywództwo. Ale w polityce czasami trzeba się wyzbyć ambicji, posunąć. Prezydent dużo w Polsce może - uważa Palikot. Zdaniem szefa Ruchu Palikota lewica powinna w tych wyborach wystawić jako kandydata Kwaśniewskiego, ale niestety nie jest to możliwe.