Ostrzej nie znaczy lepiej
Trzecia część „Kodeksu”, najważniejszej polskiej serii hiphopowej
26.11.2007 | aktual.: 26.11.2007 11:05
Duet White-house dał hiphopowym producentom wzór postępowania, zamykając swą płytową trylogię „Wyrokiem”, od którego raczej nie będzie apelacji. Szkoda tylko, że panowie wzięli sobie do pomocy tak agresywnych i mało konstruktywnych prokuratorów. Magiera i LA nie potrzebują konferencji prasowych, by zwracać na siebie uwagę. Ich pracę można rozpoznać od razu, choćby po pełni brzmienia bądź specyficznej, drobiazgowej aranżacji. Tworzą hip-hop wierny dawnym założeniom, a przy okazji bardzo... muzyczny. Z czasem stali się uniwersalni, łącząc nowojorską ostrość, luz z Miasta Aniołów oraz dziką energię amerykańskiego Południa. Najlepszym tego świadectwem jest trzeci „Kodex”. Tyle że w tej części serii dobór artystów nie pomaga znakomitej muzyce. Nieświadomie celnym wersem określa go Pyskaty: „Ich bagaż doświadczeń jest jak worek na kapcie”. Za dużo tu nastawienia typu „jestem pierdolonym raperem, więcej nie musisz o mnie wiedzieć”. A skoro wśród zaproszonych są Tede, Sokół, Pih, Gural, Fokus, Peja, Trzeci Wymiar,
chciałoby się usłyszeć więcej niż stroszących piórka frustratów. Na szczęście brak treści rekompensują warsztatowa sprawność, perfekcjonizm i przeboje.
Marcin Flint
Różni wykonawcy „Kodex 3: Wyrok”, Whitehouse/T1-Teraz, 54’13’’, 26,50 zł