Oni nie są warci zaufania
Specjaliści od kredytów nigdy w życiu nie pożyczyliby pieniędzy wielu polskim posłom. Lepperowi i Begerowej od razu mówią: Do widzenia! To samo usłyszą Jagiełło i Sobotka. A Gabriela Janowskiego najpierw wysłaliby na badania psychiatryczne - podaje "Fakt".
"Gdybym miał pożyczyć pieniądze Andrzejowi Lepperowi, to bym się zastanowił trzy sekundy i odpowiedziałbym krótko: nie - powiedział "Faktowi" Kamil Kobus, specjalista kredytowy firmy Expander. Dlaczego? Bo szef Samoobrony jest ostatnią osobą, której można zaufać. Choć jak deklaruje, nie ma już wielkich długów, w przeszłości banki miały z nim problemy. Jeszcze gorzej wyglądają jego partyjni współpracownicy: Stanisław Łyżwiński i Renata Beger. Pierwszego za długi ścigają sądy, a była śledcza od Rywina otwarcie mówi, że pożyczonych m.in. na kupno gospodarstwa, pieniędzy nie spłaci - informuje dziennik.
Na kredyty nie mają też co liczyć związani z aferą starachowicką: Andrzej Jagiełło, Zbigniew Sobotka i Henryk Długosz. "Osoba, która jest podejrzewana o przestępstwo, toczy się jej proces i może trafić do więzienia, nie dostanie kredytu" - powiedziała "Faktowi" Magdalena Użyńska z Expandera. Przyznaje jednak, że w Polsce nie zawsze banki podchodzą do tego tak samo. "To zależy od nacisku przełożonego, bo w polskich bankach dzieją się różne rzeczy" - dodała.
Na co jeszcze zwracają uwagę specjaliści? "Bierze się pod uwagę na przykład niepewną sytuację Sejmu, któremu lada chwila może się skończyć kadencja" - wyjaśnia Kamil Kobus. Dlatego doradcy obserwują sondaże i dokonania polityków. Większe szanse mieliby posłowie znani, nie z udziału w aferach, pełniący ważne funkcje - pisze "Fakt". (PAP)