ŚwiatOjciec Rydzyk obrażony na PiS

Ojciec Rydzyk obrażony na PiS

Ojciec Tadeusz Rydzyk jest rozczarowany listami PiS do europarlamentu. Ostatnio odprawił nawet jego posłańców. Kazał im przekazać, że nie ma przyjemności z nimi rozmawiać - dowiedział się „Newsweek”. To może być koniec wieloletniego sojuszu PiS i Radia Maryja.

Ojciec Rydzyk obrażony na PiS
Źródło zdjęć: © WP.PL | Konrad Żelazowski

30.03.2014 | aktual.: 30.03.2014 15:30

Listy PiS zostały ułożone z pominięciem oczekiwań o. Rydzyka. Jego pupil prof. Mirosław Piotrowski, który miał dostać w Lublinie jedynkę, znalazł się na drugim miejscu. Wieloletnia współpracownica Radia Urszula Krupa nie dość, że wylądowała w Łodzi na trzeciej pozycji, to jeszcze została obstawiona politykami, przy których jej szanse na mandat są zerowe. Jedynka w jej okręgu przypadła popularnemu Januszowi Wojciechowskiemu a trójka – znanemu z telewizji byłemu wiceszefowi MSZ Witoldowi Waszczykowskiemu. Na dodatek na liście znalazł się jeszcze popularny w radiomaryjnym elektoracie poseł Robert Telus.

– Ojcu Tadeuszowi na nim nie zależało. To Kaczyński umieścił go tam po to, żeby rozbić głosy środowiska i osłabić kandydaturę Krupy – żali się osoba kojarzona z rozgłośnią.

Jeszcze gorzej potraktowano dwóch pozostałych faworytów ojca dyrektora: przymierzanego do jedynki na Podlasiu Krzysztofa Jurgiela i Andrzeja Jarowskiego, którego typowano na lidera listy w mateczniku Radia, czyli w okręgu kujawsko-pomorskim. Pierwszy został całkowicie pominięty a drugiemu zaproponowano pozbawione szans na mandat trzecie miejsce w Poznaniu. Decyzję w sprawie listy w Toruniu o. Rydzyk odebrał zresztą jako policzek, bo zamiast na Jaworskiego Kaczyński postawił tam na prof. Andrzeja Zybertowicza, człowieka niewierzącego.

Zaraz po zakończeniu komitetu politycznego PiS, na którym zatwierdzono te listy, Joachim Brudziński i Mariusz Błaszczak wsiedli w samochód i pojechali na umówioną rozmowę z ojcem Rydzykiem. Mieli przedstawić mu kandydatów ze wszystkich trzynastu okręgów i jakoś go udobruchać. Plan jednak spalił na panewce, bo listy wyciekły do Polskiej Agencji Prasowej, gdy Brudziński z Błaszczakiem byli jeszcze w drodze. Gdy dotarli na miejsce, redemptorysta najwidoczniej był już po lekturze depeszy PAP, bo nawet nie przyjął swoich gości. Do posłów wyszedł inny z duchownych i oznajmił im chłodno: - Ojciec dyrektor nie będzie miał przyjemności z panami rozmawiać ani dziś, ani w najbliższym czasie.

Odprawienie posłańców Kaczyńskiego nie poprawiło humoru ojca dyrektora na długo. Jeszcze kilka dni później podczas rozmowy z jednym ze swoich doradców redemptorysta stwierdził, że "prezes na własne życzenie przegra wszystko" i że jeszcze się "kiedyś przejedzie na swoich doradcach".

Inny ze współpracowników radia dodaje: - Ojciec nie może zrozumieć, dlaczego Kaczyński tak go potraktował, zaufanie zostało stracone i nic go już nie przywróci. To początek końca tego sojuszu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)