Ofensywa prałata
Prałat Henryk Jankowski zapowiedział podczas niedzielnej mszy, że nie zrezygnuje z funkcji proboszcza w bazylice św. Brygidy.
27.09.2004 | aktual.: 27.09.2004 12:53
- Ja ze swej drogi nie ustąpię, bo nie poddam się agresji kłamstwa, obłudy, zazdrości, nikczemności. Wiem, że jestem niewinny, i wiem, że nie ma i nie może być żadnego dowodu na kłamstwa i potwarze, którymi jestem obrzucany - mówił w trakcie kazania. Wiernych poprosił o modlitwę. Na te słowa tłum zwolenników prałata, który po brzegi wypełnił bazylikę, zareagował burzą oklasków. Wiele osób podniosło ręce w geście solidarności z księdzem, krzyżując palce w charakterystyczną literę "V".
- Nie mogę sprzeniewierzyć się walce o Polskę, o sprawiedliwość, o los przyszłych pokoleń - grzmiał z ambony ks. Jankowski. - Z tego mnie Bóg rozliczy i z tego co uczyniłem, będę przed Nim odpowiadać. Wstępu do Królestwa Niebieskiego nie da się kupić jak wczasów, nie da się zagwarantować żadnym dekretem ani decyzją personalną. Te ostatnie słowa odebrane zostały jako atak na arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego, który kilka dni temu rozpoczął procedurę odwołania Jankowskiego. Takich tłumów w bazylice św. Brygidy nie widziano tu już dawno. Jednak można było się ich spodziewać. Po ostatniej decyzji arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego, który wszczął procedurę odwołania ks. Jankowskiego z funkcji proboszcza (powodem miała być demoralizacja młodzieży oraz infamia, czyli utrata dobrego imienia), zwolennicy prałata zapowiadali, że licznie stawią się w kościele, aby bronić duchownego. Prałat bardzo szybko rozpoczął kazanie, na które wszyscy czekali z wyczuwalnym napięciem.
- Wielokrotnie w swoim życiu dokonywałem wyborów. Przypominam sobie październik 1983 r., gdy ks. bp Bronisław Dąbrowski, ówczesny sekretarz Episkopatu Polski, ostrzegał mnie, że władze chcą, abym zniknął z Gdańska. Dziś zastanawiam się, czy historia zatoczyła aż tak wielkie koło, że chce się wypełnić swoisty "testament" komuny? - pytał Jankowski. Dalej dodał: - Znowu staję przed wyborem. Czy służyć Bogu, Kościołowi, Ojczyźnie i po prostu Wam wszystkim, ludowi Bożemu, czy poddać się presji wrogów i wbrew prawdzie i sprawiedliwości zamilknąć i poddać się misternie knutej intrydze. Jankowski podkreślał niemal co chwilę, że nie jest mu obojętny los Polski.
- Nieraz zarzucano mi politykierstwo, nieraz mówiło się o mieszaniu Kościoła do polityki, o rzekomym antysemityzmie i innych wymyślonych przywarach - powiedział prałat. Zaraz też odniósł się do pomysłu wielu swoich zwolenników m.in. z otoczenia Radia Maryja oraz Komisji Międzyzakładowej "Solidarność" Stoczni Gdańskiej, którzy chcieliby poprzeć ewentualne kandydowanie Jankowskiego na senatora (pisaliśmy o tym w sobotnim wydaniu "Dziennika"). Prałat uznał to za spisek mediów. - Szkoda, że ksiądz tak to odebrał - powiedział nam jeden z pomysłodawców wspierania ewentualnej kariery politycznej Jankowskiego.
- Myśleliśmy, że prałat podziękuje za to, że go doceniamy i wtedy np. zaprzeczy, aby miał kiedykolwiek stać się politykiem. W tym momencie jednak nas zrugał. No, trudno. Henryk Jankowski zaatakował nie tylko media, co czynił niemalże każdej niedzieli, ale też część duchowieństwa. - Przykre, że także wśród kapłanów znaleźli się tacy, którzy świadomie i z premedytacją powielają kłamstwa i oszczerstwa, realizując zadanie zniszczenia i oplucia ks. Jankowskiego, bo przecież nie jest euroentuzjastą i śmie się upominać o Polskę. Opowiadają bzdury o rzekomym bogactwie, o demoralizacji i wymyślają bzdury, na które nie mają cienia dowodu - niemal krzyczał prałat. Zdecydowanej większości osób zgromadzonych w bazylice wystąpienie Jankowskiego bardzo się podobało.
- Nie można skazywać kogoś, komu nie udowodniło się winy. Nie ma przestępstwa, nie ma kary. Będziemy z całych sił wspierać prałata - powiedział po mszy Bogusław Duffek, przewodniczący Komitetu Obrony Polskości, Kościoła i ks. Prałata Henryka Jankowskiego.
Sporo było jednak osób, które wychodziły z bazyliki bardzo zmieszane. - Nie wiem, co o tym sądzić - powiedziała starsza kobieta, którą zapytaliśmy o komentarz. - Trochę mi się nie podoba, że prałat w taki sposób atakuje księży i samego arcybiskupa. Czy rzeczywiście to wszystko to spisek? Sama nie wiem. Nie mogliśmy skontaktować się z arcybiskupem Gocłowskim. Inni przedstawiciele kurii nie chcieli komentować wypowiedzi ks. Jankowskiego.
Waldemar Ulanowski