Odgłosy silnych eksplozji w Biesłanie

Ani wcześniej, ani później nie było jednak widać żadnych ruchów wojsk. Przedstawiciel milicji w Biesłanie zbagatelizował znaczenie tych wybuchów, twierdząc, że prawdopodobnie detonowały granaty wyrzucone przez terrorystów. Według niego takie rzeczy dzieją się tam "regularnie".

Do eksplozji doszło ok. 500 metrów od szkoły, gdzie rozgrywa się dramat zakładników. Siły bezpieczeństwa kazały dziennikarzom i krewnym zakładników odsunąć się jeszcze dalej od szkoły.

Wcześniej, także w czwartek, dwie podobne eksplozje były już słyszalne. Jednak nie nastąpił po nich atak sił specjalnych, nie było też żadnych wyjaśnień tych incydentów ze strony czynników oficjalnych.

Złożone z 17 osób komando, które w środę szturmowało szkołę w Biesłanie, rozpętując tym samym poważny kryzys polityczny na Kaukazie i w skali całej Rosji, domaga się wycofania wojsk rosyjskich z Czeczenii i zaniechania przez Rosjan operacji wojskowych w tej separatystycznej republice.