Obserwatorzy OBWE już na Białorusi
Krótkoterminowi obserwatorzy wchodzący w skład
misji OBWE na wybory prezydenckie na Białorusi byli rozwożeni do wyznaczonych im miejscowości - poinformował jeden z polskich obserwatorów.
17.03.2006 | aktual.: 17.03.2006 18:58
Zobacz także galerię: Białoruś wybiera prezydenta
Grupa 37 polskich obserwatorów krótkoterminowych przyjechała w środę do Mińska pociągiem. Miało być ich 40, ale jednej osobie odmówiono wizy jeszcze w Warszawie, a dwoje polskich obserwatorów zawrócono na granicy w Brześciu.
W czwartek krótkoterminowi obserwatorzy przechodzili szkolenie. Autobusami, w asyście radiowozów milicyjnych, zawieziono ich do miejscowości, gdzie będą pełnić swą misję - powiedział Jakub Lutyk, który trafił do Kobrynia.
Od 13 lutego na Białorusi przebywa też czterech polskich obserwatorów długoterminowych. Oni także trafili do różnych miast, w parach z kolegami z innych krajów.
Zadaniem długoterminowych obserwatorów było śledzenie procesu wyborczego. Chodzili na spotkania kandydatów na prezydenta, odwiedzali sztaby wyborcze, odnotowywali przypadki zatrzymań członków sztabów wyborczych - wyjaśnił jeden z polskich obserwatorów.
Polska wykorzystała pełny limit liczby obserwatorów. Obowiązuje bowiem zasada, że przedstawiciele jednego kraju nie mogą stanowić więcej niż 10% ogólnej liczby członków misji obserwacyjnej Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE.
W sumie misja liczy ponad 430 osób, w tym 38 obserwatorów długoterminowych.
Na Białoruś przyjechało o 11 obserwatorów mniej, niż planowano. Jak powiedział polski obserwator, 6 osób nie dostało wiz białoruskich, dwoje Polaków i jednego Niemca nie wpuszczono na Białoruś, pozostali zrezygnowali z przyczyn prywatnych.
Bożena Kuzawińska