Nadal nie jest jasne, czy od 20 stycznia nowy prezydent będzie musiał zrezygnować ze swojego internetowego nałogu. Na przeszkodzie swobodnemu korzystaniu z bezprzewodowej komunikacji w Białym Domu stoi Prezydencki Akt Rejestrów z 1978 r., który wymaga archiwizowania wszystkich listów pisanych przez szefa państwa oraz ujawniania ich na życzenie opinii publicznej.
Uzależniony od internetu Barack Obama nie zamierza wyrzec się posiadania swojego ulubionego gadżetu - komputera kieszonkowego BlackBerry. Urządzenie to umożliwia odbieranie mejli i SMS-ów oraz przeglądanie stron WWW. Archiwizacja prowadzonej w ten sposób korespondencji Obamy graniczyłaby z cudem.